Na TikToku jest więcej transfobii niż myślisz


Kryspin Sobczak to montażystka, która mimo młodego wieku ma na swoim koncie setki filmów zmontowanych dla jednych z największych youtuberów w Polsce, takich jak Naruciak, Lakarnum, Fifty na Pol czy Dominik Bos. W 2021 roku wyoutowała się jako trans kobieta i od tego czasu mierzy się z hejtem, również na TikToku. Nagrała o tym film – „Przeczytałam CAŁY HEJT i możesz to obejrzeć

Alicja Ciesielska: Skąd pomysł na film? Co takiego przelało czarę goryczy, że zdecydowałaś się go nagrać?

Kryspin Sobczak: Od zawsze czytam wszystkie komentarze pod filmami, przy których powstawaniu biorę udział. Kiedy jakiś materiał się wybije i wyświetlenia liczy się w setkach tysięcy, zajmuje to wiele godzin. Przed moim coming outem zwykle była to lektura głównie pozytywnych i neutralnych komentarzy, negatywne trafiały się okazjonalnie. Ale jakie by nie były, skupiały się raczej na treści bądź jakości filmu, nie na mnie. Jednak gdy wyszłam z szafy, dużo się zmieniło. Wystarczy, że pokażę się w jakimś filmie lub dodam adnotację używając żeńskich zaimków, a pojawiają się komentarze dotyczące bezpośrednio mojej osoby. I mówię tutaj zarówno o komplementach, jak i takich, które obrażają mój wygląd, głos, kwestują moją tożsamość płciową czy bez ogródek wyzywają i poniżają. Tych drugich zwykle jest więcej. Od początku wydawało mi się to nie w porządku. Dlaczego to kim jestem i jak wyglądam, nagle ma takie znaczenie? Tak się złożyło, że w tym samym czasie zaczęłam montować więcej materiałów dla kanałów na YouTube tworzonych przez kobiety i bardzo szybko doszłam do wniosku, że hejt w stosunku do ciskobiet nie jest o wiele mniejszy. Sama nauczyłam się dystansować od komentarzy na mój temat, ale w momencie, w którym widziałam, jak moje szefowe były oceniane i nie raz hejtowane za samo istnienie jako kobiety, coś we mnie drgnęło – szczególnie że nigdy wcześniej tego nie zauważyłam w przypadku mężczyzn, z którymi pracowałam. I to był pierwszy moment, w którym zainteresowałam się tematem i zaczęłam wychwytywać takie rzeczy. 

Ale to nie komentarze na YouTubie są przyczyną naszej dzisiejszej rozmowy. 

Tak, czara goryczy przelała się po tym, jak zaczęłam działać na TikToku i jeden z moich filmów przebił granicę miliona wyświetleń. Był to humorystyczny TikTok o tym, że sól kuchenna ma tylko 97% soli w składzie. Jedyne, co w nim wskazuje na to, że jestem trans, to słowo „kupiłam” i pomalowane paznokcie. Ten film ma prawie 5 tys. komentarzy, z czego jedynie niewielka część dotyczy soli. Reszta to tysiące wpisów na przeróżne sposoby komentujące fakt, że jestem trans. Właśnie pod nim po raz pierwszy dostałam groźby śmierci oraz setki innych szczególnie zwyrodniałych wiadomości od osób, które pałają do mnie nienawiścią i życzą mi naprawdę źle, a przypominam, mówimy o 14-sekundowym filmie o soli kuchennej. 

Wtedy już nie tylko wiedziałam, że transfobia jest poważnym problemem, ale uświadomiłam sobie, że mało kto sobie zdaje sprawę z ogromu jego skali. Z kolejnym filmem, który się wybił, było to samo i straciłam wszelkie złudzenia co do tego, że ktokolwiek spoza heteronormy, czy w inny sposób wyróżniający się, może tworzyć treści w internecie bez zmagania się z lawiną nienawiści. Nagle nabiera to sensu, dlaczego wśród osób odnoszących duże sukcesy, nadal jest stosunkowo niewiele ciskobiet, a o mniejszościach praktycznie w ogóle można zapomnieć, kiedy weźmie się pod uwagę, przez co takie osoby muszą przebrnąć. Chciałabym, by więcej osób uświadomiło sobie, jak to wygląda z perspektywy twórców – że to nie jest wymyślony problem i rozdmuchiwanie paru nieprzychylnych wypowiedzi, a tysiące osób, które nie dają spokoju, niezależnie co i jak robisz. A chyba jedynym sposobem, żeby dobitnie to pokazać, było przeczytanie tego wszystkiego na głos, pokazanie widzowi, że jemu samemu po 5 minutach się odechce i przewinie dalej, podczas gdy to dopiero początek czytania czegoś, z czym twórcy się mierzą na co dzień.

W komentarzach pod filmikami wiele osób zwraca uwagę na twoje imię, Kryspin. Jaką masz dziś z nim relację? 

Imię Kryspin to imię nadane mi przez rodziców. Przypadek trafił, że szukając czegoś ciekawego i odmiennego, dali mi imię neutralne płciowo. Bo tak, imię Kryspin, w momencie, w którym nie jest deklinowane, jest neutralne płciowo. Decyzja, żeby przy nim zostać, była jak najbardziej świadoma, pomimo nacisku, nawet ze strony osób ze środowisk queerowych, że “no przecież muszę zmienić, bo tak to sie robi”, choć oczywiście dużo więcej komentarzy i presji w kwestii zmiany imienia jest od osób spoza tego środowiska. Ale dla mnie to imię to ja, pasuje mi i nie czuję by jakiekolwiek inne mogło pasować do mnie bardziej. Ja jestem Kryspin, zawsze byłam Kryspin, zbudowałam pewnego rodzaju markę osobistą jako Kryspin i nie widzę powodu, bym nie miała być Kryspin. A to, że dziesiątki czy setki osób będą krzyczały, że to męskie imię, z pewnością nie sprawi, że zmienię zdanie. Jestem kobietą i jestem Kryspin Sobczak – jak dla mnie to ostatecznie dyskwalifikuje ich definicje z Wikipedii.

A jak wygląda sytuacja z hejtem na innych platformach? Czy jest aż tak ekstremalny jak na TikToku? 

Platforma naprawdę nie ma dużego znaczenia w kontekście ochrony mniejszości. Jeśli twoje treści trafią do odpowiednio dużej grupy, zawsze pojawi się hejt. YouTube to jedyna platforma, na której zdarzyło mi się zobaczyć, aby komentarz zawierający mowę nienawiści na tle transfobicznym został usunięty przez sam serwis. Youtubowy system usuwania niewłaściwych treści nadal jest bardzo dziurawy, ale jest jedynym, któremu zdarza się działać. Jestem montażystką u Dominika Bosa i okazjonalnie występuje w krótkich wstawkach na jego filmach. Dominik jest osobą przyjazną osobom LGBTQAIP+, więc raczej nie gromadzi transfobicznej widowni, jednocześnie otwarcie definiuje się jako cis płciowy mężczyzna, więc raczej nikt nie przychodzi na jego kanał, by uprawiać transfobiczy hate-watching. Mogłoby się wydawać, że z tego powodu jego kanał to miejsce na tyle bezpieczne, na ile się da. Mimo to praktycznie zawsze kiedy w jakiejkolwiek formie występuję u niego na kanale, to pojawia się co najmniej parę do parudziesięciu transfobicznych komentarzy. Tego nie da się uniknąć. 

Chyba jedyny powód, dla którego TikTok może być bardziej ryzykowną platformą dla osób trans, jest fakt, że nie jest on nastawiony na budowanie grupy obserwujących cię osób, tylko na wyświetlanie twojego filmu losowym osobom, szczególnie jeśli mowa o nowych kontach. W pierwszym przypadku można zbudować społeczność, w której większość obserwujących cię zna, akceptuje i wspiera. Na TikToku większość osób trafia na twój film przypadkiem, scrollując, a to sprawia, że zdobędzie on wyświetlenia i zaangażowanie nie tylko od osób, które cię lubią. Jednak bezpiecznego miejsca nie ma, transfobiczne osoby są wszędzie, wszędzie zachowują się podobnie i jest ich podobny procent wśród użytkowników, a sam fakt tego czy mechanika poszczególnych aplikacji sprzyja zobaczeniu przez te osoby treści osób trans, nic nie zmienia w momencie, w którym każda platforma toleruje ich zachowania.

Skoro problemu nie da się uniknąć, to czy nie myślałaś o zablokowaniu sekcji komentarzy?

O całkowitym zablokowaniu nie. Nawet jeśli czasem tylko 1% komentarzy nadaje się do czytania, to nadal jestem ciekawa, co ten procent ma do powiedzenia. Inaczej podchodzę do selektywnego usuwania komentarzy. Uważam, że jeśli czyjaś wypowiedź nie odnosi się do materiału i tylko wyraża frustrację na temat mojej tożsamości płciowej, to mam pełne prawo ją usunąć, bo jej nigdy nie powinno tam być. Przy czym i tak nie robię tego jakoś namiętnie, mimo że czasami byłoby to kuszące – wyeliminować hejt do zera. Na TikToku specjalnie nic nie usuwałam, żeby później w moim filmie pokazać pełną skalę tej nienawiści. Wyjątkiem był komentarz grożący zastrzeleniem mnie – jego usunęłam, aby nikt się nie zainspirował.

Wstrząsające. Jak znajdujesz w sobie siłę, żeby dalej tworzyć w internecie? Robisz to nie od dziś, ale środowisko staje się coraz bardziej toksyczne. 

Tak jak mówisz, robię to nie od dziś. Lata doświadczenia w otrzymywaniu feedbacku w internecie sprawiły, że mam grubszą skórę niż inni. Mam pełną świadomość, że jeśli zacznę się przejmować hejtem, to nic mi to nie da, a zabierze karierę zawodową, zdrowie psychiczne i frajdę, jaką mam z tworzenia. Siły też mi dodaje refleksja, o której wspominam w filmie: hejterom nie chodzi o ciebie. Oni nienawidzą jedynie pojedynczej cechy, którą posiadasz i nie widzą w tobie nic poza nią. To, że tych nienawistnych osób jest coraz więcej i są coraz bardziej bezczelne, to nie jest moja wina. Warto za to pamiętać o tych, które dla odmiany faktycznie czerpią satysfakcję z tego co robisz i widzą cię w więcej niż jednym wymiarze. Mam tylko nadzieję, że w razie realnego zagrożenia, Polska kiedyś będzie krajem, w którym aparat państwowy pozwoli mi pociągnąć agresorów do odpowiedzialności. A hejt niekwalifikujący się pod paragraf myślę, że można tylko ignorować, robić swoje i dbać o swoje zdrowie psychiczne, najlepiej ze specjalistą.

W filmie stwierdzasz, że jeśli chodzi o sytuację osób transpłciowych w Polsce to: „jesteśmy w dupie”. Czy możemy z niej jakoś wyjść?

Najważniejsze, żeby ludzie chodzili na wybory i przy głosowaniu omijali partie, które nie adresują potrzeby poprawy jakości życia osób LGBTQAIP+. Plusem jest to, że na ogół jeśli ktoś popiera te postulaty, to popiera szeroko pojętą równość i prawa człowieka wszystkich innych, więc nie korzystają na tym jedynie osoby nieheteronormatywne. Oczywiście jeśli ktoś ma na to siłę i chęci, wszelki aktywizm to dobra opcja, ale nie dla każdego. Zamiast tego można zwyczajnie porozmawiać z członkami rodziny czy znajomymi – nie raz to pomaga nawet bardziej. Jestem też zwolenniczką bojkotu marek, które są nietolerancyjne. Daje się wtedy sygnał, że za nietolerancję traci się pieniądze. Nie dotyczy to tylko wyborów dokonywanych portfelem. Można zrezygnować też z oglądania np. youtuberów po nietolerancyjnych wypowiedziach, za które nie przeprosili czy zgłosić skargę na pracownika/lekarza/urzędnika itp., który potraktował ciebie czy inną osobę w sposób nieodpowiedni. Moim przykładem spoza internetu jest to, że złożyłam skargę na pracownika sklepu za transfobiczne i nieprzyzwoite komentarze w moją stronę. Okazało się, że na ogół nie był dobrym pracownikiem i to stało się gwoździem do trumny – następnego dnia już tam nie pracował. No, i oczywiście zawsze mile widziane jest zgłaszanie mowy nienawiści również w internecie. Niby nic wielkiego, ale jeśli odpowiednio dużo ludzi zrobi właśnie takie małe kroki, to może to zacząć wywierać w społeczeństwie presję na zmianę. Nie zajmuje to dużo czasu, a daje bardzo wyraźny sygnał, że nietolerancja nie jest tolerowana. I tak małymi krokami, może za dekadę czy dwie, będziemy żyć w lepszym świecie albo przynajmniej państwie.