Skazani na art.212


Prawo, jako niezwykle złożona dziedzina nauki, rzadko jest analizowane przez osoby, które posiadają inny krąg zainteresowań. Jednakże, z powodu niedawnych wydarzeń, jakie miały miejsce w rozprawie dziennikarza Tomasza Piątka, warto skupić się na artykule 212 traktującym o zniesławieniu. Aktualnie jego nadużywanie jest palącym problemem w polskim społeczeństwie. Warto zatem wyjaśnić każdy jego słaby punkt.

Bronienie swojego dobrego imienia czy sposób na ograniczenie wolności słowa?

Głównym problemem tego artykułu prawnego jest jego przedawnienie i zbyt ogólne sformułowanie. Po powierzchownym zapoznaniu się z nim można dowiedzieć się, że wystarczy odebrać personalnie jakieś działanie za obrazę, bądź poniżenie, aby czyn uznać za karalny. Po części jest to słuszne z racji tego, jak za pomocą Internetu można w błyskawiczny sposób popsuć czyjąś opinię, np. niewybrednym żartem lub rozpowszechnianiem kłamstw. Jest to zatem zabezpieczenie w sytuacjach, w których opinia o niewinnej osobie może zostać zachwiana.

Z drugiej strony, tak naprawdę każda opinia może zostać uznana za szkodliwą. Wypowiedź nie musi być obraźliwa w oczywisty sposób. Może to być również obiektywna opinia, poparta dowodami. W tej sytuacji, jest to jawne naruszenie wolności słowa. Jeśli chodzi o proces sądowy, istnieje możliwość przeprowadzenia go w trybie tajnym. Zapewnia ona anonimowość osób uczestniczących w rozprawie, jednak nie ma wtedy możliwości ocenienia indywidualnie m.in. postawy osoby oskarżonej.

Sytuacja Tomasza Piątka

Tomasz Piątek jest dziennikarzem znanym z książek o charakterze politycznym, są olą woku aktualnie panującej partii rządzącej. Każda z tych publikacji posiada udokumentowane szczegóły dotyczące tematu, który dana książka porusza. Jedynym powodem licznych rozpraw nie jest „polityczny atak” ze strony dziennikarza, a wynikające z tych książek zachwianie kreacji polityków. Narracja tych dzieł jest uznawana za szkodliwą i obrazoburczą jedynie przez polityków i media Prawa i Sprawiedliwości.

Dowodem na nieprawomocność artykułu 212 jest potraktowanie przez sąd dziennikarza, które zostało opisane na stronie ksiazki.wp.pl:

„Tymczasem autor właśnie został skazany przez Sąd Rejonowy Warszawa-Śródmieście na osiem miesięcy prac społecznych pod nadzorem. Chodzi o książkę “Morawiecki i jego tajemnice”, w której autor opisał rzekome powiązania polskiego przedsiębiorcy i miliardera Tomasza Misiaka z Rosją i aferą taśmową. Misiak oskarżył Piątka o pomówienia. Piątek twierdzi, że powiązania Misiaka z Rosją i aferą taśmową są udokumentowane. Sędzia w procesie karnym uznał jednak, że autor zniesławił biznesmena i naraził go na poniżenie i utratę zaufania.”

„W tym akurat procesie Piątek nie uczestniczył, więc nie przedstawił dowodów na prawdziwość treści książki. Dlatego uważa, że został skazany niesłusznie.”

Postawa sądu idealnie pokazuje nie tylko jak niedostatecznie opracowany jest wyżej wymieniony artykuł. Ukazuje on również jak bardzo jest on nadużywany w polskim sądownictwie zależnie od sytuacji np. politycznej. Pomimo tego, że Piątek miał niezbite dowody na działania Misiaka, sąd i tak przychylił się do wyroku o zniesławienie. Na dużą krytykę sądu zasługuje tu również przeprowadzenie rozprawy pomimo absencji Piątka.

Czy istnieje rozwiązanie tej sytuacji?

Racjonalnym rozwiązaniem takiej sytuacji byłoby zdecydowane przekwalifikowanie tego artykułu. Warto tu podkreślić, że pomimo możliwości otrzymania kary pozbawienia wolności, dziennikarze w naszym kraju nie otrzymują tego rodzaju kary. Byłby to jednak cios w stronę sądów, które mimo, że mają się charakteryzować „obiektywnością” stanowczo nadużywają tego artykułu. Największą przeszkodą w realizacji tego pomysłu jest tutaj obecnie panujące nurty polityczne. Dużym wsparciem tutaj jest głośne i liczne publiczne sprzeciwianie się niewłaściwym wyrokom sądowym. Bierna postawa tylko bardziej przyczyni się do sytuacji, które zostały przedstawione w tym artykule.

Magdalena GERAS