Czy jeśli przemocy nie widać, to jej nie ma?


W 2020 roku, tuż po powołaniu na stanowisko, Wielkopolski Kurator O****światy Robert Gaweł oświadczył, że „nie słyszał o jakichkolwiek formach dyskryminacji wobec osób LGBTQ+ w poznańskich szkołach”. Gdy w odpowiedzi na te słowa Grupa Stonewall zorganizowała ankietę internetową dla osób uczniowskich, w ciągu 24 godzin napłynęło do nich ponad 500 opisów aktów przemocy. O często dramatycznej sytuacji polskiej młodzieży szkolnej Bartosz Kostrzewski rozmawia z dr. Agatą Stolą, psychoterapeutką i seksuolo****ginią oraz z dr. n. med. Robertem Kowalczykiem, psychologiem, psychoterapeutą i seksuologiem klinicznym z Instytutu SPLOT w Warszawie. 

Bartosz: A więc jak to jest? Czy waszym zdaniem polska szkoła jest bezpiecznym miejscem zarówno dla dzieci i młodzieży LGBTQ+, jak i po prostu dla osób w jakikolwiek sposób innych na tle ogółu? 

Dr Kowalczyk: Jako specjaliści od zdrowia psychicznego odpowiemy jak zwykle: To zależy. Zależy przede wszystkim od tego, w jakich placówkach. Polska szkoła przecież nie jest monolitem. Inaczej wygląda to z perspektywy dużego miasta i – nazwijmy to kolokwialnie – „otwartego liceum”, a inaczej w małej miejscowości lub na wsi. Warto zaznaczyć, że nie mówię, czy gorzej, czy lepiej, tylko inaczej. Przez tę specyfikę nie można takiej dyskusji uogólniać do perspektywy związanej z dużym miastem i jego okolicami. Nie bez przyczyny prowadzono w końcu badania terenowe i pisano na ten temat wiele artykułów. Faktem jest jednak, że występuje migracja do dużych ośrodków, ponieważ są one bardziej liberalne, o co dbają też szkoły, które się tam mieszczą. 

Dr. Stola: Szkoły to specyficzne instytucje, szczególnie te duże. Grupa rówieśnicza potrafi być bezlitosna i szuka, a następnie piętnuje to, co „nie pasują do układanki”, czyli się wyróżnia. To dlatego w gabinetach terapeutycznych do wszystkich pacjentek_ów w każdym wieku tak często wracają wspomnienia kontaktów z grupą rówieśniczą. Te osoby mogą nosić piętno różnych traum – ktoś był najgrubszy w klasie, ktoś żyje z niepełnosprawnością, ktoś jest osobą transpłciową, niebinarną czy po prostu ma ekspresję wyróżniającą się na tle grupy. Najtrudniejszym wydaje się być okres przejściowy podstawówka-liceum. Osobom uczniowskim w tym wieku bardzo zależy na akceptacji, dlatego jej brak spowodowany odmiennością powoduje wiele cierpienia i może prowadzić do zachowań autoagresywnych. Czyjaś orientacja seksualna czy tożsamość płciowa mogą również stać się przyczyną ataków, powodem do pastwienia się nad kimś, znęcania się, dokuczania. W przypadku nieheteronormatywności najwięcej trudnych sytuacji spotyka osoby, które starają się walczyć o akceptację, więc część osób wycofuje się z kontaktów rówieśniczych. Cieszy mnie jednak, że jest tyle nastolatek_ków, którzy manifestują dumę w związku z różnorodnością. 

A jak rodzice takich osób reagują na prowadzoną przez nich walkę o akceptację?  

Dr. Stola: Prowadzę grupę wsparcia dla nastolatków transpłciowych i gdy spotykam się z rodzicami, to oni na początku są przerażeni, że ich dzieci chcą manifestować swoją płeć. Woleliby, żeby ich wychowankowie funkcjonowali w zgodzie z sobą w domu, ale jednak w szkole nie odsłaniali się – i to też należy zrozumieć, bo ci rodzice bardzo boją się, że ktoś skrzywdzi ich dzieci. Ale te osoby nastoletnie mają w sobie dużo więcej odwagi niż pacjentki_ci, którzy mają dwadzieścia-trzydzieści lat… 

Dr Kowalczyk: …którzy są na innym etapie. 

Dr. Stola: Tak. Dzisiejsza młodzież stoi bardziej w kontrze do homofobicznych przekazów niż osoby starsze. Powstało połączenie kilku postulatów – walka o edukację seksualną, prawa reprodukcyjne, różnorodność. Było to widać m.in. podczas Strajku Kobiet, gdzie głównie nastolatki wyszły z transparentami. Dlatego myślę, że powinniśmy teraz przede wszystkim wspierać młodych, jednocześnie pozostając w swojej eksperckiej i rodzicielskiej roli, która też jest ważna i potrzebna dla młodego pokolenia. 

Wśród powtarzających się doświadczeń osób uczniowskich można znaleźć mow****ę nienawiści głoszoną przez osoby nauczycielskie czy też groźby i przemoc ze strony rówieśników z powodu ich orientacji seksualnej lub tożsamości płciowej. Z czego wynikają tego rodzaju niedopuszczalne zachowania? 

Dr Kowalczyk: Chodzi o zakorzenienie się pewnych postaw. Homofobia jest faktem, a stopień homofobii również zależy od tego, na ile dana osoba ma świadomość, że jest homofobiczna. Często wypowiadane kwestie są sprzeczne z faktami, za to związane z jawnie prezentowanym homouprzedzeniem. Czasem jednak chodzi również o brak wiedzy ze strony osób nauczycielskich, także merytorycznej. Jest mnóstwo mikroagresji, z której nie zdają sobie sprawy. Szkoła to w końcu nie tylko środowisko skrajnej homofobii i transfobii. Mam uczniów, którzy mówili, że ich osoba nauczycielska razem z nimi uczyła się, czym jest transpłciowość. Stąd niezwykle istotny element stanowi edukacja.  

Dr. Stola: Chodzi też o edukację seksualną, która zapobiega przemocy wobec osób nieheteronormatywnych. Środowiska pedagogiczne nie zawsze są chętne, by rozwijać swoją wiedzę w tych tematach – pojawia się wstyd i społeczno-kulturowo-religijne blokady. Nadzieja jednak w tym, że z badań Stowarzyszenia Miłość nie Wyklucza wynika, że najwięcej jest tych nieprzekonanych – do nich trzeba dotrzeć z rzetelną wiedzą. Sytuację bardzo pogorszył COVID, dużo szkolnej przemocy pozostawało za zamkniętymi drzwiami – szkoły nawet jak działały, to były zamknięte na kontakty z rodzicami, organizacjami pomocowymi itp. W związku z tym wspólnym celem środowisk aktywistycznych, ekspertów i też wszystkich rodziców, którzy chcą zadbać o bezpieczeństwo swoich nastoletnich dzieci, jest zapewnienie stałego dostępu do rzetelnej edukacji seksualnej. Osoby pracujące z młodzieżą również powinny mieć w szkole kogoś, z kim mogą na ten temat porozmawiać i kto pomoże im rozwiązywać problemy, a niestety psychologinie_dzy czy pedagoginie_dzy nie zawsze mają kompetencje, by w takich sytuacjach zabrać głos. 

Dr Kowalczyk: Za to w kontekście osób uczniowskich i też budowania przez nie różnych kategorii, to właśnie kategoria „pedała”, „pedzia” jest dyscyplinująca dla chłopców w młodym wieku. To kategoria bez alternatywy, bo albo jesteś męski, czyli stereotypowo pokazujesz się w swojej roli płciowej, albo jesteś „pedziem”. Chłopcy nie są do końca „zaopiekowani” w tym obszarze. Nie dostając edukacji seksualnej, nie dostają też języka, który pozwala im się określać w inny sposób niż nieinkluzywny. Albo, albo – jesteś silnym facetem, bo nie jesteś gejem.  

Zdarza się bardzo często, że osoby nauczające ignorują przemoc i uznają ją za nieodłączny element relacji rówieśniczych. Jak to wpływa później na osoby, które doświadczają jej w młodym wieku?  

Dr. Stola: Występuje cały szereg czynników, które wpływają na to, jak nastolatka_ek czuje się w tym, umówmy się, nie do końca przyjemnym okresie hormonalnej burzy. Akceptacja płynie lub nie z grupy rówieśniczej. Do tego dochodzi wrażliwość, delikatność, próba zrozumienia nowych emocji. Słowa, które słyszymy w tym okresie od osób rówieśniczych, zostają z nami na długie lata, wpływają na naszą samoocenę i poczucie własnej wartości. Pacjentki_ci są w stanie przywołać przykry cytat na swój temat, usłyszany w wieku 12-13 lat. Mogą dokładnie opowiedzieć doświadczenia homofobicznych sytuacji z okresu dojrzewania. 

Dr Kowalczyk: Generalnie, jeżeli popatrzymy na tę populację, to jawi nam się cała historia wykluczeń na różnych poziomach. To są niestety zapamiętane rzeczy. Pytanie: Ile my, jako dorośli pedagodzy, psycholodzy, możemy zrobić, aby zapobiegać takim sytuacjom? One będą faktem, bo świat jest pełen homouprzedzeń, ale nie całe wykluczenie wynika z instrumentalnego traktowania, a też z wybiórczej wrażliwości lub niewiedzy. Nad tym zaś możemy pracować. Zawsze znajdą się osoby, które będą instrumentalnie traktować innych, wynika to m.in. z określonych cech osobowości. Natomiast możemy sprawić, że przemocy nie będzie można zrzucić na kanwę niewiedzy, bo przecież „jak nie mam wiedzy, to wszystko mi bardziej uchodzi” - mogę wtedy być zaskoczony, że nie wiedziałem.  

Według badań KPH i Stowarzyszenia Lambda Warszawa opublikowanych w 2021 roku, aż 7/10 nastolatków LGBTQ+ w Polsce mierzyło się z myślami samobójczymi. Mamy tu do czynienia z szerokim zjawiskiem, tzw. kryzysem zdrowia psychicznego dzieci i młodzieży. Co za tym stoi i jak z tym walczyć? 

Dr Kowalczyk: Badania z tego zakresu prowadzone między innymi w Stanach Zjednoczonych, wskazują wprost, że tożsamość płciowa, orientacja seksualna, dyskusje wokół płci i seksualności są jednymi z głównych powodów. Natomiast u nas ignoruje się ten aspekt. U wielu osób u władzy widzę mechanizmy typowe dla dzieci – „zamykam oczy, znika problem”. Mówią, że o czymś nie słyszeli, więc pewnie tego nie ma. Natomiast fakty temu przeczą. Pojawiły się głośno omawiane w mediach samobójstwa, gdzie padała informacja, że prawdopodobnie mają one związek z nieakceptacją własnej tożsamości i negatywną oceną otoczenia. Rodzice czy rówieśnicy często zaprzeczali temu: „Niemożliwe, że tak było”, „Mój syn nie był pedałem” czy „Moja córka nie była jakąś lesbą”. Mówiono tak, nawet gdy mogliśmy z łatwością stwierdzić, że rzeczywiście część tych przypadków miała takie podłoże, np. wynikało to z listu pozostawionego przez dziecko. Rodzice mają tendencję do wypierania, pomijania tego faktu przez powiedzenie: „nie mówi się źle o zmarłym”, co pokazuje kontekst i potwierdza, że nieheteronormatywność dziecka traktuje się jako temat, o którym nie można rozmawiać. 

Dr. Stola: Jeżeli chodzi o zdrowie psychiczne, a co za tym idzie zachowania autoagresywne, myśli i próby samobójcze, to przede wszystkim nie mamy systemowej profilaktyki. W programach miejskich są konkursy na profilaktykę HIV/AIDS, profilaktykę uzależnień itd., ale brakuje uczynienia priorytetem konkretnie zdrowia psychicznego. To powinno być zaopiekowane systemowo… 

Dr Kowalczyk: W każdej szkole powinien być pedagog czy psycholog szkolny. Powinien być, a to czy jest, to już inna kwestia. 

Dr. Stola: A nawet jak jest, to czy ma odpowiedni zakres kompetencji? Czy bierze udział w szkoleniach? Czy ma czas, przestrzeń i zgodę przełożonych, żeby w nich uczestniczyć? 

Dr Kowalczyk: Profilaktyka powinna być nakierowana nie tylko na dzieci, ale też na rodziców. Problemy ze zdrowiem psychicznym nieheteronormatywnego dziecka są traktowane przez rodziców jako temat wstydliwy, bo często uznają je za swoją porażkę. Przyznanie się do tego, że moje dziecko ma kłopoty, stanowi miarę umiejętności rodzicielskich. Często to następuje dopiero w momencie bardzo silnego kryzysu, kiedy ta bańka już pęka. Wcześniej ta informacja nie powinna wyjść spoza grona rodzinnego, bo „Niemożliwe, że moja córka/mój syn…”.  

Dr. Stola: Jeżeli dziecko w szkole doświadcza homofobii czy transfobii, a ma wspierających rodziców, to ci rodzice będą walczyć – przyjdą, zrobią burzę, jeżeli nie zostaną wysłuchani, to zadzwonią do mediów. Jednak gdy osoba nastoletnia słyszy w domu to samo, co w szkole, wtedy ryzyko, że zrobi sobie krzywdę, wzrasta. 

Mówicie dużo o profilaktyce i edukacji w szkole, a jaki rodzaj profilaktyki i edukacji powinien zostać podjęty? 

Dr Kowalczyk: Mamy kilka kręgów, jeżeli chodzi o szkołę – jest ona sama i jej władze, ale też osoby uczniowskie czy rodzice, którzy różnych rzeczy sobie życzą albo nie życzą. Jest bardzo wiele zazębiających się obszarów. Środowisko rówieśnicze może na przykład być bardzo otwarte, ale rodzicielskie już nie, a może być odwrotnie. 

Dr. Stola: Należy stworzyć narzędzia, które nie będą się koncentrować wyłącznie na kwestii homofobii. Dokuczanie, dogryzanie jest czymś, z czym szkoła mierzy się nie tylko w temacie seksualności. Warto zwrócić uwagę na źródło tego dokuczania. Kwestie związane z seksualnością i ciałem, czyli na przykład bardzo duży biust, brak biustu, szerokie biodra, owłosienie wyzwalają te zachowania, więc należy nad tym pracować w sposób porównawczy, integracyjny. Skupiłabym się na szerszym mechanizmie i opracowaniu takiego wejścia w edukację, żeby była ona antyprzemocowa, a nie tylko antyhomofobiczna. Jeżeli bowiem stworzymy cykl warsztatów opartych wyłącznie na temacie homofobii, to część osób może z góry na nie pójść. Tym samym nie będzie na nich tych ludzi, na których obecności zależy nam najbardziej, czyli tych, którzy muszą zobaczyć homofobię w szerszym kontekście negatywności tego zjawiska. 

Dr Kowalczyk: Znane jest też zjawisko wykorzystywania homofobii lub jej narzędzi przez osoby nieheteronormatywne, ma to często swoją przyczynę w tak zwanej homofobii zinternalizowanej. Sam fakt przynależności do grupy nie wyklucza więc bycia oprawcą. Dlatego, tak jak mówisz: edukacja antydyskryminacyjna jest ważna, ale ważniejszy jest szerszy kontekst radzenia sobie z napięciem. Ono może w końcu wykwitnąć gdzieś indziej.  

Dr. Stola: Potrzebna jest też nauka stawiania granic, praca nad pewnością siebie i poczuciem własnej wartości – to też szerszy problem. Chodzi o świadomość, że nasza seksualność jest czymś pozytywnym, naszym, ale też mamy prawo do intymności. W tego typu narracji można pokazać, że dotyczy to wyglądu, ciała, orientacji, tożsamości, preferencji i płci. Wtedy istnieje duża szansa, że pomożemy zrozumieć ten fakt dużo większej liczbie osób, które na przykład boją się tej narracji o „ideologii LGBT”, chociaż nie do końca w nią wierzą. 

Wiele młodych osób znajduje się teraz w trudnej sytuacji, ale jest nadzieja na przyszłość. W końcu cały świat, czyli także Polska, zmierza ku lepszemu. Jakie rady dalibyście młodej osobie, by stała się częścią zmiany lub by zwyczajnie przetrwa****ła tę drogę? 

Dr. Stola: Idź głosować, bo twój głos MA ZNACZENIE! *śmiech* 

Dr Kowalczyk: Nie jesteś samx! Popatrzmy z perspektywy włączającej, chodzi o to poczucie wspólnotowości doświadczenia. 

Dr. Stola: Kiedy jest trudno, warto dzwonić na telefony zaufania. Jeżeli pojawia się kryzys, zbliża się atak paniki, ogarnia cię lęk, zaczynasz mieć myśli dotyczące robienia sobie krzywdy, to od razu dzwoń. Nie czekaj, tylko po prostu zacznij z kimś o tym rozmawiać. COVID o tyle się przyczynił korzystnie, że jest teraz bardzo dużo usług online, więc jeżeli tylko doświadczasz homofobii… Dobrym kontaktem jest antyprzemocowy numer SEXed 720 220 020, można tam dzwonić od poniedziałku do piątku w godzinach 16-20. 

Dr Kowalczyk: …zgłaszaj się do KPH, zgłaszaj się do Lambdy. 

Dr. Stola: Napisz do osoby eksperckiej. Jest Instagram, TikTok i inne narzędzia, które dają dzisiaj szansę szybkiego kontaktowania. Trzeba wiedzieć, że nie jesteś samx i masz wszystkie dostępne narzędzia, by o siebie zadbać, nawet gdy nikt dookoła ciebie tego nie robi. 

Bartosz KOSTRZEWSKI

Dr n. med. Robert Kowalczyk, specjalista seksuologii klinicznej, psychoterapeuta, kierownik Zakładu Seksuologii Wydziału Psychologii i Nauk Humanistycznych Krakowskiej Akademii im. Andrzeja Frycza Modrzewskiego. Współpracuje naukowo i dydaktycznie z Warszawskim Uniwersytetem Medycznym oraz Uniwersytetem SWPS.  
Dr. Agata Stola, psychoterapeutka, seksuologini, specjalistka terapii uzależnień i zdrowia publicznego, badaczka, współautorka książki „Chemsex, ujęcie wielodyscyplinarne”. Magazyn Vogue Polska uznał ją za jedną z 41 osób, które w pandemii niosły nadzieje na lepsze czasy m.in. w związku z wprowadzeniem do Polski szybkich testów na HIV do samodzielnego wykonania w domu.