„Najgłupsze pokolenie w historii” ma szansę zmienić panujące realia i normy


W minionych miesiącach na stronie jednej z prorządowych mediów pojawił się artykuł traktujący o negatywnym wpływie technologii na rozwój psychiczny i intelektualny młodzieży, autorstwa reportera Grzegorza Górnego. Publicysta negatywnie przejaskrawia wpływ technologii na dorastające pokolenie i stara się przekonać czytelników, że jej oddziaływanie na społeczeństwo będzie opłakane w skutkach.

Na samym początku tekstu autor wspomina, iż „przepaść cyfrowa” powoduje nierówności społeczne przede wszystkim związane z statusem ekonomicznym. O ile ubóstwo znacznie ogranicza dostęp do lepszych urządzeń technologicznych, to jednak nie można negować faktu, iż już sam dostęp do Internetu daje praktycznie niekończące się źródła do odkrywania i zgłębiania wiedzy praktycznie z każdej dziedziny, również naukowej. Takiej możliwości na pewno nie miały dzieci z uboższych rodzin przed pojawieniem się sieci globalnej.

Autor starał się ukazać przepaść cyfrową jako źródło chorób psychicznych oraz szkód intelektualnych. Ciężko się jednak z tymi argumentami zgodzić. Wraz z większym dostępem do informacji na przestrzeni lat zaczęto nagłaśniać temat zdrowia psychicznego. Choroby psychiczne istniały od zawsze, po prostu obecnie skupiamy się na dbaniu o swój komfort psychiczny, a nie – jak niegdyś –na przemilczywaniu tego tematu. Każdy prawdopodobnie słyszał w swojej rodzinie historię o samobójstwie lub zaburzeniu psychicznym - śmiem wątpić, że te sytuacje miały swoje źródło w ówczesnej technologii, a nie w tabuizacji zdrowia psychicznego. Warto dodać jednak, że aspekt presji mediów społecznościowych faktycznie przyczynia się do chorób psychicznych. Jesteśmy nieustannie atakowani różnymi bodźcami informacyjnymi, które bardzo często są negatywne bądź pwoodują panikę.

Technologia pozwala także na o wiele lepszą i bardziej wartościową formę rozrywki niż gloryfikowane przez pokolenie PRL-u np. klasy, zabawy na podwórku. Ponadto bez technologii człowiek był bardziej samotny, kontakt ograniczał się do grupy osób z osiedla, często niepasujących do nas, a szanse na poznanie kogoś bardziej wartościowego były niewielkie. Z drugiej strony działania poza internetem, począwszy od atywności psychoruchowej dzieci, kończąć na socjalizacji nastolatków sa niezmiernie ważne w rozwoju. Niestety, wskutek rozwoju technologii, takie działania występują w mniejszym stopniu niż wcześniej, a relacje internetowe bardzo często są płytkie i niezbyt trwałe.

Powątpiewam również w przedstawione w artykule stwierdzenie, wskazujące na nieprzydatność na rynku pracy umiejętności nabytych dzięki technikom cyfrowym. Współcześnie osoba kompletnie nieobyta z podstawową technologią nie ma szans na rynku pracy. Osobiście nie natknęłam się na oferty pracy, w których wymaganoby np. umiejętności kaligraficznych zamiast znajomości pakietu Office. W artykule pojawia się także odwołanie do badań socjologicznych, które sugerują, iż młodzież z niższych klas społecznych, spędzająca więcej czasu przy rozrywce technologicznej, osiąga gorsze wyniki w nauce. Sugerowałabym poczytanie innych badań z dziedziny socjologii bądź artykułów naukowych opisujących realne możliwości rozwoju i osiągnięć osób z różnych grup społecznych. 

Zagrożenie zupełnego „scyfryzowania” szkół i nauczania uznałabym niestety za znikome. Osobiście nie wyobrażam sobie funkcjonowania na uczelni bez zapisywania notatek na laptopie, czy wyświetlania na nim przez prowadzącego treści z wykładów. Sprzęty elektroniczne w znacznym stopniu ułatwiają przyswajanie wiedzy. Nie zamieniłabym tego na starą tablicę szkolną z wybrakowaną kredą do pisania - w jej przypadku widzę akurat stanowczo większe prawdopodobieństwo wystąpienia pylicy płuc.

Autor artykułu przytacza cytat z książki „Dorasta najgłupsze pokolenie. Od ogłupiałej młodzieży do niebezpiecznych dorosłych”, autorstwa wykładowcy akademickiego Marka Bauerleina, którym strzela sobie w kolano: 

„Pozbawieni umiejętności, wiedzy, religii i kulturowych ram odniesienia, millenialsi z niepokojem poszukują czegoś, co wypełni tę pustkę. Ich mentorzy zawiedli. Niestety, zwrócili się oni w kierunku polityki, by załatać dziurę w swoich duszach. Nie wiedząc nic o historii, są przekonani, że jest to jedynie pasmo ucisku, nierówności i nienawiści. Zastanawiają się: dlaczego ludzkość nie skończyła wcześniej z tą całą niesprawiedliwością? I z głębin ich ignorancji wyłania się odpowiedź: ponieważ to oni jako pierwsi się o to troszczą! Wystarczy zburzyć naszą odziedziczoną cywilizację i zastąpić ją utopijnymi aspiracjami. Dla pokolenia nieznającego ograniczeń ludzkiej natury wszystko wydaje się możliwe”.

W rzeczy samej, młodzież stara się obecnie za wszelką cenę zmienić świat na lepsze. Dzięki globalizacji jesteśmy o wiele bardziej świadomi problemów społecznych oraz politycznych. Nasi rodzice, którzy w podobnym wieku mieli okrojony dostęp do informacji, musieli opierać swoją wiedzę na propagandowych środkach przekazu, ponieważ jakiekolwiek formy aktywizmu były znacznie węższe niż teraz, a także też skutecznie tłumione. Nie jesteśmy wybrakowani w dziedzinie religii i narzuconych wzorców kulturowych; po prostu zdajemy sobie sprawę, że nie powinno się widzieć świata w sposób zerojedynkowy. Martwimy się o aspekty ekologiczne, zamiast – jak „mądrzejsze” i starsze pokolenie – palić w piecu plastikiem. 

Rozwój technologii jest fundamentem młodzieży. Daje nie tylko motywację, lecz także szansę szybszego realizowania wszelkich działań oraz idei, dzięki którym mamy szansę na poprawę aktualnego obrazu świata. Sam Internet daje możliwość zdobywania informacji oraz dementowania tych o wątpliwej jakości merytorycznej. 

Magdalena GERAS