A co, gdybyśmy zaćmili Słońce?


Przy obecnych tendencjach zmian klimatu zmierzamy do punktu bez powrotu. Państwa-sygnatariusze porozumienia paryskiego nie śpieszą się z wykonaniem swoich zobowiązań: od początku 2022 roku Stany Zjednoczone wykorzystały już swój budżet CO₂ i musiałyby całkowicie zatrzymać emisje już w 2027 roku, żeby ograniczyć ocieplenie na poziomie 1,5°C. Jednak nie tylko Stany - według raportu Tearfund, pozostałe kraje G7 mimo zbiorowych obietnic nadal przeznaczają więcej pieniędzy na paliwa kopalne niż na czystą energię. W takim ponurym dla ludzkości scenariuszu radykalny krok, którym jest geoinżynieria słoneczna, wydaje się dobrym rozwiązaniem. A może wcale nie?

Geoinżynieria słoneczna nie jest pomysłem ani nowym, ani niewykonalnym. Już w 1965 roku ówczesny prezydent Stanów Zjednoczonych Lyndon B. Johnson zapoznał się z raportem, który przedstawiał geoinżynierię słoneczną jako sposób na ograniczenie globalnego ocieplenia bez konieczności zmniejszenia emisji gazów cieplarnianych. Jedna z technologii polega na wprowadzeniu do stratosfery małych cząstek siarki, które odbiłyby promieniowanie słoneczne i w taki sposób przyczyniły się do oziębiania Ziemi. Inne opcje to między innymi modyfikacja chmur, umieszczenie luster w przestrzeni oraz zwiększenie odbijalności* Ziemi (czyli jej zdolności do odbijania promieni słonecznych od swojej powierzchni. Nie jest wielkością stałą i zależy od wielu czynników, w tym rodzaju podłoża, pokrywy chmur, czy obecności śniegu lub roślinności.) poprzez zmianę rodzaju roślinności.

Od tamtego roku dyskusje o geoinżynierii słonecznej odbywały się głównie w kręgach akademickich, a dla szerszej publiczności temat pozostawał nieznany. Jednak w 2021 roku grupa naukowców z Harvardu chciała przeprowadzić eksperyment w przestrzeni powietrznej nad Szwecją. Projekt SCoPEx (skrót od Stratospheric Controlled Perturbation Experiment) zamierzał osiągnąć chłodzący efekt poprzez wprowadzenie małych odblaskowych cząsteczek z aerostatu na wysokość 20 kilometrów od powierzchni Ziemi. Ostatecznie eksperyment został odwołany przez protest Saamów, rdzennej ludności Szwecji, Norwegii, Finlandii i Rosji. Jej Rada podpisała list otwarty z wezwaniem do natychmiastowego zaprzestania eksperymentów z rozpylaniem cząstek w stratosferze, argumentując, że technologia niesie za sobą ryzyko niekontrolowanych i nieprzewidywalnych zmian w ekosystemach i wzorcach pogodowych na całym świecie.

Uruchomienie aerostatu w pobliżu Kiruny, Szwecja. To właśnie tutaj, na terenie kosmodromu Esrange, miał startować eksperyment projektu SCoPEx. Copyright Szwedzkiej Korporacji Kosmicznej.

Temat od razu został podchwycony przez media. Znany brytyjski brukowiec Daily Mail opublikował artykuł pod alarmistycznym tytułem „Czy zaćmienie Słońca pomoże schłodzić Ziemię? Bill Gates chce rozpylać miliony ton KREDY w stratosferze, żeby odbić światło i zatrzymać globalne ocieplenie – ale krytycy obawiają się, że to może mieć katastrofalne skutki”. W rzeczywistości Bill Gates nigdy nie wyraził wsparcia dla projektu ScoPEx, mimo że jego fundacja finansowo wspierała badania Harvardu w dziedzinie geoinżynierii słonecznej. Podobne do ScoPEx eksperymenty już miały miejsce wcześniej i odbyły się bez większego zainteresowania ze strony mediów i społeczeństwa. W 2011 roku chociażby naukowcy przetestowali rozjaśnienie chmur na wybrzeżu Kalifornii, a w 2020 – nad Wielką Rafą Koralową.

Rozpylanie aerozoli w atmosferze, zdaniem naukowców, ma naśladować naturalny efekt wybuchu wulkanów. Cząstki kredy lub siarki mają odgrywać podobną rolę do cząstek wulkanicznego pyłu, zmniejszając ilość promieniowania słonecznego, które dostaje się do atmosfery Ziemi. Z historii ludzkości znamy kilka przypadków zim wulkanicznych. Jedną z najbardziej udokumentowanych była ta w roku 1816 (zwanym „rokiem bez lata”), spowodowana wybuchem wulkanu Tambora na wyspie Sumbawa w Indonezji. Niespotykane wcześniej anomalie klimatyczne – burze śnieżne latem i niszczycielskie susze – doprowadziły do licznych klęsk głodu w Ameryce Północnej, Europie i Chinach.

Chmura popiołu wznosząca się nad Ziemią po wybuchu wulkanu Pinatubo na Filipinach 15 czerwca 1991 roku.

Jak twierdzą zwolennicy geoinżynierii słonecznej, rozpylanie aerozoli będzie bardziej kontrolowanym procesem. Symulacje komputerowe pozwolą wyliczyć optymalną ilość cząsteczek dla osiągnięcia potrzebnego efektu, a sterowane aerostaty precyzyjnie rozpylą je na niebie nad strefą tropikalną, gdzie dalej zostaną rozprowadzone w atmosferze przez cyklony. Jednak krytycy ostrzegają, że technologia nadal może doprowadzić do niekontrolowanych zmian klimatu, takich jak susze w Amazonii i przerwanie deszczów monsunowych w Azji Południowej i Afryce Zachodniej. Podobnie jak w 1816 roku, może to doprowadzić do zniszczenia upraw i spowodować napięcia społeczne.

Ponadto, przeciwnicy geoinżynierii słonecznej obawiają się, że ta technologia może wymknąć się spod kontroli, gdy na jej wykorzystanie zdecyduje się jedno lub grupa państw. Skutki rozpylania aerozoli w atmosferze dotkną cały świat, niezależnie od protestów mieszkańców biedniejszych krajów. Chociaż to państwa Globalnej Północy są odpowiedzialne za większość emisji gazów cieplarnianych, może dojść do sytuacji, gdy za zachcianki i nadmierną konsumpcję „złotego miliarda” zapłacą mieszkańcy wyzyskiwanych krajów Globalnego Południa.

Z nieufnością do geoinżynierii słonecznej podchodzą też organizacje proekologiczne, takie jak Greenpeace, Friends of the Earth, ETC Group. Zdaniem aktywistów istnienie takiej opcji tworzy złudzenie, że nie potrzebujemy dogłębnych zmian w naszych stosunkach z naturą, możemy dalej opierać nasz wzrost gospodarczy na spalaniu paliw kopalnych, a wszelkie niekorzystne dla nas zmiany klimatyczne da się naprawić. Nic bardziej mylnego. Geoinżynieria słoneczna może jedynie odroczyć wzrost temperatur, ale nie zmniejszy ilości dwutlenku węgla w atmosferze, a co za tym idzie, nie zatrzyma w żaden sposób procesów zmiany klimatu, które zagrażają m.in. masowym wymieraniem gatunków.

Na początku 2022 roku ponad 60 naukowców z całego świata opublikowało apel, w którym wezwali do podpisania międzynarodowej umowy o niestosowaniu geoinżynierii słonecznej. Sygnatariusze apelu wymagają również zaprzestania jakichkolwiek eksperymentów z rozpylaniem aerozoli w atmosferze oraz zakazu finansowania podobnych badań i rejestrowania patentów.

Jednak nie wszyscy w środowisku naukowym zgadzają się z takim rygorystycznym zakazem. Apel przeciwników geoinżynierii słonecznej został skrytykowany jako hamujący naukowy postęp. Holly Jean Buck, profesorka Uniwersytetu Buffalo i ekspertka w dziedzinie geoinżynierii, w swoim artykule twierdzi, że zaprzestania badań w tej dziedzinie w przyszłości możemy pożałować. Według niej technologia ta niesie za sobą wiele korzyści i z powodów humanistycznych musimy ją rozwijać dalej, nawet gdyby okazało się, że ma więcej minusów niż plusów. Jak dodaje, badania prawdopodobnie i tak się nie zatrzymają, ale będą kontynuowane w szarej strefie, wspierane przez sponsorów, którzy nie przejmują się opinią publiczną..

Nie ulega wątpliwości, że temat geoinżynierii słonecznej jeszcze powróci do debaty publicznej. Wśród jej zwolenników są naukowcy, którzy uważają, że działają w słusznej sprawie, a ich dorobek pomoże ocalić ludzkość przed katastrofą klimatyczną. Są też lobbyści reprezentujący interesy rządów i korporacji, którzy radośnie zachwalają tę technologię jako mniej bolesną alternatywę dla ograniczania emisji gazów cieplarnianych. Badania w tej dziedzinie są sponsorowane przez Billa Gatesa i wspierane przez Amerykańską Akademię Nauk. Ponadto, fundacja Carnegie Climate Governance Initiative, deklarująca, że zajmuje się „zarządzaniem technologiami zmiany klimatu”, zamierza wprowadzić temat geoinżynierii słonecznej do debaty podczas posiedzenia Zgromadzenia Generalnego ONZ w 2023 roku. Tak czy inaczej, kryzys klimatyczny zmusi nas w końcu do stanięcia przed trudnymi dylematami moralnymi. Do jakiego stopnia możemy ingerować w naturę? Kto ma prawo decydować o takich działaniach? Jak będzie wyglądała nasza przyszłość w warunkach nieuniknionych zmian klimatu? Na razie te pytania pozostają bez odpowiedzi.

Taisiia PROSVIROVA

Źródła:

  1. https://www.forbes.com/sites/davidrvetter/2022/01/20/solar-geoengineering-why-bill-gates-wants-it-but-these-experts-want-to-stop-it/?sh=623834ca1842 
  2. https://grist.org/science/should-the-world-ban-solar-geoengineering-60-experts-say-yes/
  3. https://grist.org/science/who-gets-to-decide-if-we-study-solar-geoengineering-after-the-scopex-project-canceled/
  4. https://klimat.rp.pl/liderzy/art17078591-kraje-g7-inwestuja-wiecej-w-paliwa-kopalne-niz-czysta-energie 
  5. https://nymag.com/intelligencer/2022/01/could-solar-geoengineering-be-a-force-for-peace.html 
  6. https://www.technologyreview.com/2022/01/26/1044226/we-cant-afford-to-stop-solar-geoengineering-research/