Animal gifting, czyli jak niszczymy globalne południe, myśląc, że ratujemy świat.


Jako społeczeństwa globalnej północy coraz większą uwagę zwracamy na dobrostan zwierząt, stan środowiska naturalnego i los uboższych od nas społeczności, którym często niesiemy pomoc. Dobrze jest jednak pomagać mądrze i nie niszczyć przyszłości całej ludzkości.

**Materiał powstał we współpracy z Green REV Institute
**

Święta coraz bliżej. Zaraz po wyjściu na ulicę po oczach biją nas reklamy korporacji starających się opchnąć jak najwięcej towarów i wykorzystać zakupową gorączkę. Większość z nas uwielbia dawać i dostawać prezenty. Adrenalina towarzysząca ich odpakowywaniu, wyczekiwanie reakcji osoby obdarowanej, cóż może być lepszego.

W ostatnim czasie zaczęliśmy się jako społeczeństwa zachodnie zastanawiać nad etycznymi walorami naszych zakupów, w tym prezentów. Zewsząd biegną głosy o schroniskach, które w okresie świątecznym ograniczają możliwość adopcji zwierząt, aby po kilku tygodniach nietrafiony prezent w postaci szczeniaczka nie wrócił do klatki, bo “brudzi, biega i robi hałas”. Sprawdzamy, w co zapakowany jest produkt, z jakiego kraju pochodzi i czy spełnia normy środowiskowe.

Ta refleksja to ważny sygnał, że coś w nas drgnęło, że zaczynamy się budzić z marazmu bezmyślnego kupowania wszystkiego, co dostępne. Istnieje jednak forma eksportowania nietrafionych prezentów, która pod płaszczem “wyrównywania szans” i “podnoszenia jakości życia” niesie zniszczenie planety i problemy społeczne na następne dekady.

Czym jest animal gifting?

Animal gifting to praktyka polegająca na kupowaniu zwierząt tzw. hodowlanych i przekazywaniu ich ubogim społecznościom. Najczęściej działalność ta prowadzona jest przez organizacje pozarządowe sponsorowane przez koncerny produkujące mięso i produkty odzwierzęce. Odbiorcami są natomiast głównie osoby zamieszkujące ubogie państwa afrykańskie i azjatyckie, czyli miejsca, gdzie zwierzęta i produkty od nich pochodzące nie stanowiły dotąd głównego źródła pożywienia.

Fot. sendacow.org

Dlaczego to ważne?

Zacznijmy od eksportowania problemu. W czasie gdy w Europie wykładniczo rośnie rynek produktów roślinnych, a w wielu państwach UE spożycie mięsa znacząco spada, Azja i Afryka przeżywają boom spożycia zwierząt i produktów od nich pochodzących. Wiąże się to m.in. ze wzrostem zamożności tych społeczeństw, dla których możliwość jedzenia zwierząt kojarzona jest z awansem społecznym i poprawą jakości życia. Nie bez powodu jednak w tych rejonach świata od zawsze królowała dieta głównie roślinna z rzadko występującymi produktami odzwierzęcymi. Etiopia to wschodnioafrykańskie państwo o populacji 115 milionów, co jest ponad 5-krotnym wzrostem w stosunku do roku 1960, kiedy zamieszkiwały tam 22 miliony osób. Jak wiele państw globalnego południa Etiopia zmaga się z niedoborami żywności i wody, co prowadzi do napięć społecznych i kryzysów humanitarnych. W czasie gdy ponad połowa populacji tego kraju zmaga się z głodem i niedożywieniem, ponad ⅔ gleb uprawnych przeznaczana jest na uprawę pasz dla zwierząt tzw. hodowlanych, lub została utracona w wyniku zanieczyszczeń spowodowanych ich hodowlą. Podobna sytuacja występuje w wielu państwach wspomnianych kontynentów, które w ostatnich dekadach przeżyły wybuch demograficzny, przejmując jednocześnie część nawyków społeczeństw zamożniejszych.

Krowa tzw. mleczna wypija ponad 100 litrów wody i zjada nawet 50 kilogramów pokarmu każdego dnia (DAIReXNET, 2019). Wytwarza także olbrzymie ilości odpadów toksycznych dla środowiska naturalnego, w tym dwutlenek węgla i metan. W tym świetle sponsorowanie zwiększania liczby zwierząt w tych społecznościach jest pogłębianiem problemu głodu, a nie jego rozwiązywaniem. Dodatkowo przyczynia się do pogłębiania globalnej katastrofy klimatycznej. Organizacje zajmujące się przekazywaniem zwierząt nie zajmują się najczęściej kwestią ich wyżywienia, spychając tę odpowiedzialność na “obdarowanych”. W długim okresie doprowadza to do degradacji środowiska i dalszego pogorszenia się sytuacji lokalnych społeczności. Skąd bowiem osoby dawniej niemogące wyżywić siebie mają brać środki i zasoby naturalne na żywienie zwierząt tzw. hodowlanych?

Fot. fietzfotos, Pixabay.

Czy ktoś spytał krowy o zdanie?

Osobną kwestią jest dobrostan zwierząt uprzedmiotowionych do roli prezentu. Podobnie jak to ma miejsce w przypadku przemysłowych hodowli na całym świecie, animal gifting nie pozostawia prawom zwierząt żadnego miejsca. Krowy, kurczaki, świnie czy kaczki nie są typowymi przedstawicielami fauny klimatu równikowego. Od dekad są genetycznie modyfikowane, aby szybciej i wydajniej produkować mleko i jajka, a samemu zmieniać się w coraz większe góry mięsa, najlepiej w warunkach zautomatyzowanego systemu w zamkniętej hali. Każdy z nas jest na wielu płaszczyznach przyzwyczajony do klimatu i środowiska, w którym żyje, dokładnie tak samo funkcjonują zwierzęta pozaludzkie. Nieetycznym zatem jest sztuczne wtłaczanie ich do ekosystemów, w których wcześniej nie występowały. Wykorzystywanie zwierząt tzw. hodowlanych to obecnie jeden z największych problemów naszej cywilizacji. Dlaczego zatem powielamy nasze błędy na społecznościach, które dotychczas nie popełniały ich na taką skalę?

Uspokajanie własnego ego nie jest rozwiązaniem.

U podstaw animal gifting’u leży potrzeba uspokojenia budzących się sumień mieszkanek i mieszkańców bogatej północy. Danie prostej metody finansowego wsparcia uboższych, często przy jednoczesnym braku zmiany własnych nawyków jest jednak przeciwskuteczne i prowadzi do fałszywego poczucia wkładu do pozytywnej zmiany. Gest ten w fałszywy sposób ma zdjąć z naszych barków poczucie odpowiedzialności za problemy świata, które sami stworzyliśmy. Praktyka ta przyczynia się wręcz do umacniania status quo światowych gigantów, którzy prowadząc programy animal gifting’u, tworzą dla siebie nowe rynki zbytu zwierząt tzw. hodowlanych, pasz, a w dalszej konsekwencji także środków ochrony roślin i nawozów. W konsekwencji godna pochwały chęć niesienia pomocy wykorzystywana jest do rozwoju firm niszczących środowisko naturalne i łamiących prawa zwierząt.

Rzeczywista pomoc ludziom, nie korporacjom.

W lipcu 2021 roku Animal Save Movement India odwiedził stan Odisha, aby sprawdzić stan projektu Hatching Hope, czyli olbrzymiej współpracy producenta paszy i twórcy ubojni Cargill, a organizacją prowadzącą animal gifting Heifer International. Prowadzony przez ich program spowodował pojawienie się ognisk ptasiej grypy, zwiększone wykorzystywanie dzieci na rynku pracy i pogorszenie jakości życia wielu “obdarowanych”.

Oczywiście istnieją metody wsparcia ubogich społeczności, które nie prowadzą do pogorszenia ich długookresowej sytuacji. Zamiast kupić krowę, można wspierać projekty rekultywujące i tworzące grunty rolne pod uprawę warzyw, owoców i zbóż, które zdrowiej, efektywniej i taniej są w stanie zaspokoić rosnący głód globalnego południa. Pośrednią, ale istotną formą pomocy jest zatrzymanie pogłębiającej się deforestacji ubogich rejonów Ziemi. Wycinka drzew naraża bowiem miliony kilometrów kwadratowych potencjalnie użytecznej gleby na erozję i utratę wody. Jak w przypadku każdej społecznie istotnej kwestii, ważne jest zabieranie głosu, podpisywanie petycji i akcje mailingowe niedające zapomnieć o problemie decydentkom i decydentom. Animal Save Movement prowadzi zbiórkę podpisów pod petycją o zakazanie praktyki animal gifting’u.

Kliknij, aby podpisać petycję!

Istnieją także organizacje niosące pomoc, która nie rodzi cierpienia i globalnych problemów. A Well Fed World Organization prowadzi programy wspierające zakładanie ogrodów, rekultywację terenów leśnych i tworzenie piekarni dla osób dotkniętych deforestacją Amazonii. Zapewnia także jedzenie dla szkolnych stołówek i dostęp do dobrej jakości nasion w Nepalu i Etiopii. The Fruit Tree Planting Foundation natomiast zapewnia dostęp do dobrej jakości drzew owocowych, orzechów i roślin leczniczych od Kenii,  przez Mozambik, po Gwatemalę i Salwador. 

Jako rodzice uczymy dzieci, że należy uczyć się na swoich błędach. Nie popełniajmy własnych wielokrotnie, aby nasze dzieci miały gdzie żyć.

Kacper NOWICKI

Źródła: