Campus Polska Przyszłości to krok ku młodym – jednak bardziej nieśmiały niż reklamowali


Organizatorzy zapowiadali, że Campus Polska Przyszłości będzie “przestrzenią dialogu i spotkań stworzoną dla aktywnych, młodych ludzi, chcących mieć wpływ na przyszłość swojego kraju”. Czy po pobycie w Kortowie mogę zgodzić się z tym opisem? Była to faktycznie niepowtarzalna okazja do dyskusji z młodymi ludźmi zaangażowanymi społecznie, sympatyzującymi z różnymi środowiskami politycznymi.

Źródło zdjęcia wyróżniającego: facebook Campus Polska Przyszłości

Sama idea szkół letnich z wykładami i warsztatami nie jest nowa, ale nie słyszałam do tej pory o żadnej zbierającej ludzi o tak szerokim spektrum poglądów, i to jeszcze w takiej liczbie – było nas prawie tysiąc. W swoim gronie, wieczorami czy podczas posiłków, faktycznie mieliśmy okazję debatować, ale same wydarzenia zapisane w programie Campusu nie były rozmowami z młodymi, a bardziej sondą, czym można zasłużyć na oklaski w tej grupie wiekowej.

Campus Polska Przyszłości odbył się w dniach 27.08-2.09.2021 nad Jeziorem Kortowskim. Osoby w wieku 18-35 lat miały okazję uczestniczyć w panelach dyskusyjnych i eksperckich, warsztatach, ale też koncertach, pokazach filmów oraz zajęciach sportowych. Gospodarzem wydarzenia był Rafał Trzaskowski, a do zgłoszenia się zachęcano “wszystkich, którym zależy na przyszłości Polski, niezależnie od doświadczenia, poglądów czy pochodzenia”.

Mikrofon trafiał czasem do rąk uczestników, jasne, ale chętnych do zadania pytania było zawsze o wiele więcej niż wydzielonego na nie czasu. Byliśmy więc prawie wyłącznie słuchaczami. Oczywiście w umiejętnie zadanym pytaniu można zawrzeć i tezę, i argumenty na jej poparcie, ale to była jedyna możliwość podzielenia się przez nas, uczestników, naszymi diagnozami i receptami.

Były wprawdzie wydarzenia, na których mikrofon krążył po sali dłużej niż po scenie i tu na wyróżnienie zasługuje np. spotkanie z Leszkiem Jażdżewskim i Katarzyną Lubnauer, ale było też takie, gdzie na koniec wykładu znalazła się przestrzeń na raptem jedno pytanie, i to nie od kogokolwiek z grupy 18-35 lat, tylko od posłanki PO, która kiedy pierwszy raz trafiła do Sejmu 14 lat temu, miała mniej więcej dwa razy tyle lat, co ja teraz.

Niestandardową formą interakcji był tzw. speed dating, gdzie mogliśmy usiąść naprzeciwko posłów i posłanek, żeby zadać dowolne pytanie w ciągu jednej, a przy drugiej odsłonie – dwóch minut. W przyszłorocznej edycji chciałabym zobaczyć ten format, ale z odwróconymi rolami, żeby to parlamentarzyści mieli okazję się czegoś od nas dowiedzieć.

W każdej branży, ale w aktywizmie i polityce szczególnie, budowanie sieci kontaktów jest bardzo przydatne i Campus był ku temu świetną okazją. Kontynuując jednak wątek rad na przyszłość, to warto byłoby zadbać o stworzenie ku temu bardziej sprzyjających warunków. Nie każdy czuje się swobodnie zagadując do nieznajomych, gdzieś w biegu czy stojąc w kolejce, gdy nie wie, czy dana osoba jest w tej chwili w ogóle zainteresowana rozmową, więc organizatorzy mogliby np. zaproponować poświęcony sieciowaniu się event, gdzie np. każde województwo miałoby swoje stoisko z kilkorgiem reprezentantów i “kursowałoby się po Polsce”, poznając regiony i ludzi, którzy z nich przyjechali.

Nie sposób do końca rzetelnie opowiedzieć, czym był Campus Polska Przyszłości, bo wiele rzeczy działo się równocześnie, więc znajdą się z pewnością osoby, które inaczej niż ja wspominają to przedsięwzięcie, bo wybierały inne wydarzenia. Zdecydowanie nie tylko zwolennicy Rafała Trzaskowskiego, czy szerzej Platformy Obywatelskiej, mieli w programie coś dla siebie. Wśród najważniejszych gości znaleźli się socjaldemokraci – burmistrzowie Londynu i Budapesztu: Sadiq Khan i Gergely Karácsony oraz wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans. Z przyjaciółmi z Lewicy Razem mogliśmy poczuć się jak w domu np. również na rozmowie Zygmunta Miłoszewskiego z Wojciechem Chmielarzem, którym zdecydowanie bliżej do naszej partii niż ugrupowania gospodarzy. Spotkanie nie było transmitowane, więc nie rozniosło się chyba jeszcze, że ilekroć, któryś z panów nastąpił na skrzypiącą deskę w parkiecie, padał żart, że to spod podłogi odzywa się duch liberalizmu w oburzeniu na ich lewicową gadkę.

Na Campusie wprawdzie wystąpiło paru starszych panów w garniturach, o wiele mniej progresywnych niż wypadała średnia poglądów uczestników i uczestniczek. Mimo to w programie nadal znalazły się też takie tematy jak: ekofeminizm, ubóstwo menstruacyjne, weganizm i dużo o katastrofie klimatycznej.

Jak ważnym dla młodych tematem jest los naszej planety, wybrzmiało zwłaszcza na spotkaniu z Leszkiem Balcerowiczem. Mikołaj z Nowego Sącza wspomniał fragment opublikowany przez Forum Obywatelskiego Rozwoju, z którym profesor jest mocno związany, gdzie autorzy kwestionowali wpływ człowieka na zmiany klimatu. Balcerowicz jednak obrał inną drogę niż stanowcze odcięcie się od denializmu klimatycznego. Co wydarzyło się na tej scenie, świetnie oddaje pytanie Krzysztofa z Warszawy. Przytoczę: “Przyznam, że jest to dla mnie niezrozumiałe, że jest pan gotów bronić prawa osób, które negują wpływ człowieka na zmiany klimatu, które aktywnie dążą do tego, żebyśmy jako gatunek wyginęli, a jednocześnie każdą wzmiankę delikatnie krytyczną, dotyczącą sposobu przeprowadzenia transformacji, nazywa pan wyzwiskami”. Bo tak było. Kiedy młoda dziewczyna zapytała o walkę z nierównościami majątkowymi, to wyśmiał ją, z czym chce walczyć, kiedy to nie problem, a jedynie “nienawistny lewicowy hejt”. Krzysztofowi na zacytowaną wypowiedź odpowiedział tyle, że uprawia demagogię, a jeszcze nad inną osobą grzmiał, że jest niedouczona. Sporo osób wyszło z sali, bo o ile poglądy ojca terapii szokowej były wszystkim obecnym już wcześniej znane, to poziom chamstwa i buty przebił najśmielsze oczekiwania.

Mogę trochę stękać i wytykać elementy do poprawy, a i tak za rok znów wypełnię formularz zgłoszeniowy. Wam też polecam! Takie wydarzenia to nieczęsta okazja, żeby pokazać klasie politycznej trudnymi pytaniami czy choćby tymi oklaskami, że przynajmniej część młodego pokolenia jest już w innym miejscu.

Helena NITKIEWICZ