„Klimat jest sprawą polityczną, ale jest sprawą ponadpartyjną” – rozmowa z Kajetanem Nowakiem
Aktywizm staje się coraz popularniejszy wśród młodych osób. Jest napędzany przez wiarę, że trzeba działać i edukować, jeśli faktycznie chce się coś zmienić. Jednym z najważniejszych tematów, z którymi mierzą się obecnie aktywiści, jest palący problem zmian klimatycznych. Więcej o działaniach Młodzieżowego Strajku Klimatycznego i zaangażowaniu z tym związanym opowie aktywista, Kajetan Nowak.
Jak zaczęła się twoja działalność aktywistyczna i dlaczego w Młodzieżowym Strajku Klimatycznym?
K: Wszystko zaczęło się od robienia zdjęć i uczestniczenia w manifestacjach. Pierwszą, w której wziąłem udział, była ta, która miała miejsce we wrześniu 2019 r. w Poznaniu. Potem uczestniczyłem w każdych, które odbywały się stacjonarnie. Pandemia pokrzyżowała mi plany i do MSK dołączyłem dopiero latem 2020 r. Katastrofa klimatyczna od dawna wydawała mi się bardzo ważnym problemem. Nie miałem takiego jednego, pojedynczego momentu, w którym zdecydowałem się, że od teraz zaczynam działać. Już od dłuższego czasu byłem świadomy i faktycznie się okazało, że to jest rzecz, w którą trzeba się zaangażować, i nadal społeczeństwo nie podejmuje dostatecznych akcji. Jeśli chodzi o MSK, bardzo mi się podoba, że jest to ruch, który wyrósł oddolnie. W przypadku wielu ruchów jest postać lidera, która przewodzi, a w tym przypadku jest tylko Greta Thunberg, która zapoczątkowała akcje strajkowania pod szwedzkim parlamentem. Ważne jest dla mnie to, że nie ma żadnych osób kierowniczych – tak naprawdę każda osoba aktywistyczna ma równy głos w inicjatywie.
Warto również zaznaczyć, że Młodzieżowy Strajk Klimatyczny skupia się na tym, że jako cywilizacja musimy ściąć wszystkie emisje gazów cieplarnianych do zera i to jak najszybciej. Opowiadamy też o zmianach wzorców klimatycznych, które już się dzieją. Walczymy również z greenwashingiem. Prościej w sumie powiedzieć czym się nie zajmujemy: nie zajmujemy się smogiem (który jest bardzo ważnym problemem w naszym kraju, ale część rozwiązań antysmogowych nie rozwiązuje problemów klimatycznych), nie prowadzimy kampanii związanych ze śmieciami. Oprócz tego nie jesteśmy też lewicowi – wielu członków identyfikuje się z lewicowymi ideami, natomiast mamy też członków, którzy lewicowi nie są, a i tak udzielają się klimatycznie.
Poza MSK działam w kole naukowym MSKN Polonium na Politechnice Poznańskiej, które zajmuje się energetyką jądrową. Jest to jedna ze ścieżek, która moim zdaniem może nam pomóc w walce z globalnym ociepleniem.
Czego ludzie nie chcą usłyszeć o zmianach klimatycznych, a powinni?
K: Myślę, że większość ludzi usłyszała już o zmianach klimatycznych, groźniejszym problemem jest teraz wypieranie tej wiedzy. Są osoby, które uznają fakt postępowania katastrofy klimatycznej, ale uważają, że jest to takie rozmyte zagrożenie, które nam nie zaszkodzi, albo uważają, że walczenie z nim nie jest opłacalne. W mediach często przedstawia się różne strony konfliktu. Chociażby w Gazecie Wyborczej opublikowano tekst Witolda Gadomskiego, sugerujący, że nie opłaca się intensywnie przeciwdziałać zmianom klimatycznym, a jednocześnie czasami są tam publikowane artykuły aktywistów MSK. Uważam, że w walce o klimat nie ma miejsca na symetryzm. Niestety, każdy może wrzucać w internet bullshit, który nie jest weryfikowany, a potem jest to podawane dalej.
W naszym kraju widzę problem, że ludzie trochę przeceniają zmiany indywidualne. Myślą, że drobna zmiana indywidualna razy 38 milionów może przeważyć skalę i zmiany systemowe są odrobinę pomijane. Właśnie jedną z podstawowych narracji w MSK jest to, że podkreślamy wagę i niezbędność zmian systemowych. Zauważyłem, że kampanie środowiskowe, które w ostatnich czasach zaczęły pojawiać się w telewizji, skupiają się na indywidualnych wyborach i to jest dla mnie sporym brakiem. Oczywiście indywidualne wybory są ważne, są częścią trybu życia, częścią identyfikacji. Ludziom łatwiej jest zdecydować się na nie i poniekąd oczekują od polityków, żeby też coś robili w tym zakresie systemowo. Wybory indywidualne nie są bezpośrednim rozwiązaniem, nie są same w sobie wystarczające.
W takim razie, jeśli działania indywidualne nie dają za dużo, jak osoby, które są niezaangażowane aktywistycznie, mogą pomóc? Czy jest jednak coś, co można robić na co dzień i naprawdę mogłoby spowolnić zmiany klimatyczne?
K: To jest bardzo złożony problem. Nie istnieje jedna prosta rzecz, którą moglibyśmy robić, aby aktywiści mieli powody, by krzyczeć „Uwaga! Udało się! Odwołujemy globalne ocieplenie!”. Przede wszystkim warto iść na wybory i głosować na ludzi, którzy zwracają uwagę na klimat. Z takich codziennych zmian to chociażby ograniczenie mięsa. Całkowita rezygnacja bywa lepsza dla środowiska, ale już nawet jedzenie mięsa raz w tygodniu, zamiast codziennie, jest odczuwalne.
Mimo że wykracza to poza działalność MSK, czytałem ostatnio bardzo ciekawy wywiad z Michałem Pacą w Gazecie.pl, na temat segregowania śmieci i co jest tak naprawdę ważne, a jakie nasze działania nie mają za bardzo sensu. “Segregowanie śmieci to hipokryzja. Czy to zmieszamy, czy nie, dla planety mała różnica” | Biznes na Next.Gazeta.pl.
Jeśli chodzi o osoby, które są obojętne wobec sytuacji klimatycznej – wiedzą, że takie zmiany mają miejsce, lecz je ignorują. Jak nawiązać z tymi ludźmi dialog, aby uświadomić, w jak dramatycznej sytuacji się znajdujemy?
K: Często nawiązując z kimś dialog wcale nie wiemy, ile on wie o klimacie. Takie indywidualne podejście bardzo się przydaje w prywatnych rozmowach, twarzą w twarz. Przeważnie, chociażby na strajkach klimatycznych rozmawiamy z ludźmi z bańki informacyjnej, którzy są już uświadomieni. Ludzie, którzy są nieświadomi, raczej nie przychodzą na nasze strajki, a jak już to są zaciągani przez swoich świadomych znajomych.
A jak docierać do takich nieświadomych? Mam wrażenie, że w tej sprawie również następuje polaryzacja, że są ludzie, którzy są świadomi, którzy widzą zagrożenie, albo negują całą sprawę. Czy to właśnie pod postacią denializmu, czy też takiego wypierania – że klimat zawsze się zmieniał, a nawet jeśli człowiek jest odpowiedzialny, to co z tego? I jeśli chodzi o osoby, które są obojętne, to w Poznaniu skupiamy się głównie na działalności medialnej – na przykład jakieś krótkie materiały z akcji prowadzonych właśnie do lokalnych mediów lub nielokalnych. W styczniu uruchomiliśmy stronę internetową sprawiedliwy2040.pl. Opowiadamy tam bajkę o przyszłości. Dziękuję autorom tłumaczeń na inne języki, szczególnie mojej babci za przetłumaczenie na rosyjski.
W marcu zorganizowaliśmy konferencję prasową w Poznaniu, na którą zaprosiliśmy wyłącznie media z racji drugiej fali pandemii. Przekaz relacjonowały media, które niekoniecznie ten temat poruszają. Nawet TVP Poznań wyemitowało 30 sekund w Teleskopie. Relacja była dość rzetelna i pojawiło się tylko jedno cyniczne zdanie: Jak to określają „katastrofą klimatyczną”. Działa również kampania odnośnie do edukacji klimatycznej, współprowadzona m.in. z WWF i Ikeą.
Pamiętam, że organizując wrześniowy strajk, przypadkowi przechodnie do nas podchodzili i pytali się, o co tu chodzi itd. z takim zaciekawieniem. To jest właśnie taki sposób akcji, do którego chcielibyśmy wrócić, jak już sytuacja pandemiczna nam na to pozwoli.
Z działań MSK kojarzę akcję z pisaniem listów i wysyłaniem ich do biur poselskich. Widziałam również, że rozmawialiście z Jadwigą Emilewicz. Jak z twojego doświadczenia wyglądają próby porozumienia się z politykami?
K: Rozmowy z politykami wyglądają bardzo różnie. To akurat jest taka nasza poznańska akcja, którą zorganizowaliśmy w ramach marcowej mobilizacji. Spotykamy się na razie tylko z poznańskimi posłami. Z większością się już spotkaliśmy, chyba tylko od jednego posła nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Początkowo zaprosiliśmy wszystkich posłów na naszą konferencję prasową, ale tylko posłanki lewicy przyszły. Co do spotkania z Panią Jadwigą Emilewicz, wspominam je dość pozytywnie. Faktycznie chciała nas wysłuchać, choć czuć było, że nie jest to dialog równych stron. Jako Obywatele mogliśmy się wypowiedzieć, ale ostatnie słowo należało do władzy. Pani Premier była otwarta na nasze argumenty, choć oczywiście miała swoje kontrargumenty. Jest sporo kwestii spornych, na przykład w jakim stopniu Polska będzie zależna od importu energii.
Spotkania z politykami przebiegają zależnie od poziomu świadomości na temat zmian klimatycznych, który bywa kompletnie odmienny w zależności od osób poselskich. Dają nam one jednak możliwość włączenia klimatu w obręb polityki jeszcze bardziej, niż ma to miejsce obecnie.
Czy jest szansa, że politycy faktycznie wdrożą wasze pomysły?
K: Szansa jest, ale pewności na razie nie mamy. Zresztą bardziej skupiamy się na tym, aby wdrażali pomysły osób zajmujących się nauką. Takie, które zatrzymają wzrost globalnej średniej temperatury na poziomie 1,5 stopnia Celsjusza. Jako aktywiści bardziej odgrywamy rolę pośredników niż twórców rozwiązań. Politycy zaczynają słuchać, niektórzy są świadomi rozwiązań. Natomiast, jesteśmy jeszcze dalecy od bycia pewnymi, ale widzimy już jakieś postępy. Pytanie, czy okażą się wystarczające i czy zdążymy na czas. Mamy nadzieję, że część z tych działań doprowadzi do jakichś stałych akcji, czy po prostu stworzenia działań ponadpartyjnych. Klimat jest sprawą polityczną, ale jest sprawą ponadpartyjną. Możemy się nie zgadzać w wielu kwestiach, ale chociaż zgadzajmy się w klimacie.
*fotografia autorstwa Szymona Kaweckiego
Paulina Juzak