Czy wegepropaganda uratuje świat?


Na wegan i wegetarian patrzy się w dzisiejszych czasach z dozą ironii i niedowierzania, no bo jak ktoś może nie jeść mięsa? Babcie załamują ręce na wieść, że „ryba też nie”, a znajomi wywracają oczami na ten „niepotrzebny hype”. Wiemy, że ten sposób odżywiania nie jest wynalazkiem naszych czasów, ale czy naprawdę może je ocalić?

Korzeni wegetarianizmu należy doszukiwać się już w starożytności. W VI w. p.n.e. unikano spożywania mięsa ze względów religijno-filozoficznych. Orficy czczący Dionizosa, wierzyli w reinkarnacje zarówno w ludzkim, jak i zwierzęcym ciele. Słynny Pitagoras wraz ze swoimi uczniami także stronili od mięsa. Dawne syberyjskie ludy odczuwały respekt przed zwierzętami. Jak podaje Wojciech Lada w jednym ze swoich artykułów: „Jedno z syberyjskich plemion, polując na niedźwiedzia, wydawało np. odgłosy kruków i podskakiwało, imitując ptasie ruchy. Zaś przed zjedzeniem mięsa członkowie plemienia odprawiali rytuał przed czaszką zwierzęcia, w którym przekonywali ją, że tak naprawdę to wcale nie oni go zabili, lecz właśnie kruki. Zabicie i zjedzenie niedźwiedzia uznawano w każdym razie za rzecz złą i wstydliwą”. Ponadto w XVIII w. dieta bezmięsna zyskała wielu zwolenników w Anglii i USA. W XIX w. utworzono nawet Towarzystwo Wegetariańskie Wielkiej Brytanii.Wyżej wymieniłam tylko kilka spośród licznych przykładów, potwierdzających, że taki styl życia nie narodził się wczoraj, nie jest to nowy „hype,” czy wymysł influencerów.

„Co było, a nie jest, nie pisze się w rejestr”

Od dawna i nieustannie trwają spory natury etycznej oraz liczne kontrowersje związane z nienaturalnością diety bezmięsnej. W końcu nasi przodkowie jedli mięso i gdyby nie to, pewnie nie byłoby nas na świecie. Prawda jest taka, że oni musieli to robić, by przetrwać. Środowisko, klimat czy po prostu brak wiedzy nie pozwalały im na szukanie roślinnych zamienników dla mięsa. Uważa się, że właśnie ze względu na naszych przodków taka dieta jest teraz częścią naszej tradycji i kultury i dzięki temu jest jak najbardziej naturalna. Idąc tym tokiem rozumowania, należy zadać sobie pytanie – czy powinniśmy akceptować coś tylko dlatego, że wynika z tradycji? Czy normalnością dla wszystkich powinno stać się zabijanie psów podczas corocznego Festiwalu Psiego Mięsa w mieście Yulin? Czy walki tychże zwierząt w Afganistanie powinny budzić naszą obojętność? Czy obojętna powinna nam być coroczna japońska rzeź delfinów?

Warto zauważyć, że na terenie Afryki, Ameryki Południowej, Azji Południowo—Wschodniej i niektórych części Australii nadal praktykuje się obrzezanie dziewczynek. Według UNICEF-u co roku okalecza się w ten sposób trzy miliony dziewcząt. Tradycja wycinania łechtaczki trwa od pokoleń, ale czy powinna być społecznie akceptowana tylko dlatego, że ma długą historię? W Polsce każdy, kto dopuściłby się takiego okrucieństwa, wylądowałby w więzieniu, bo uwaga – jest to nielegalne. Właśnie tutaj pojawia się kolejne pytanie: czy legalność powinna być wyznacznikiem moralności?

Skąd to białko?

Moralność jest kwestią indywidualną dla każdego człowieka i tym samym tematem rzeką. Przeciwnicy diety bezmięsnej wolą machnąć na nią ręką i skupić się na bardziej naukowych argumentach, które świadczyłyby o wyższości ich diety nad dietą wegan czy wegetarian. Jednym z takich argumentów jest słynna witamina B12, a raczej jej brak w produktach roślinnych. Zdolność syntezy tej witaminy mają bakterie m.in. obecne w przewodzie pokarmowym ssaków, stąd też ludzie czerpią ją z mięsa oraz z produktów pochodzenia zwierzęcego. Weganom i wegetarianom pozostaje suplementacja. Jej przymus nie świadczy jednakże, o wyższości diety mięsnej nad roślinną chociażby dlatego, że problem niedoboru B12 grozi także osobom, których układy pokarmowe nie funkcjonują w prawidłowy sposób. Może być to przykładowo spowodowane zaburzeniami wchłaniania, czy zapaleniem błony śluzowej. Z ewentualnymi brakami B12 w organizmie powinni liczyć się także ludzie nadużywający alkoholu czy osoby w podeszłym wieku. Jeśli u wegetarian i wegan łączy się problemy zdrowotne z dietą, to prawdopodobnie wynikają one z nieumiejętnego bilansowania posiłków. Organizm potrzebuje substancji odżywczych. Rośliny są je w stanie nam dostarczyć, o ile wiemy co jeść i w jakich ilościach. Drastyczne odstawienie mięsa i produktów pochodzenia zwierzęcego może być szkodliwe dla naszego zdrowia, zwłaszcza jeśli nie mamy pojęcia, na co je zamienić. I tu z pomocą przychodzą organizacje takie jak Veganuary (zbitka słów „vegan” i „january”, czyli „wegański styczeń”). Veganuary to brytyjska organizacja non-profit, która zachęca ludzi do wegańskiego stylu życia i edukuje ich, aby robili to w sposób świadomy i bezpieczny. Dane zaczerpnięte z jej raportów potwierdzają, że z roku na rok kampania cieszy się coraz większą popularnością. W 2014 roku wyzwania 30-dniowej diety wegańskiej podjęło się ok. 3300 osób, a w 2021 aż 582 538 z 209 krajów i terytoriów. Ambasadorami kampanii są m.in. Paul McCartney, Joaquin Phoenix i Evanna Lynch. Działalność tejże organizacji zainspirowała inne kraje do zmiany stylu życia. W Polsce marka Dobra Kaloria prowadzi Roślinne Wyzwanie (we współpracy z RoślinnieJemy), w którym na ten moment bierze udział prawie 13,5 tysiąca osób. Kampania Jasna Strona Mocy wraz z Primaviką stworzyła sportową edycję roślinnego wyzwania dla osób uprawiających sport. Mięsożerni sportowcy niechętnie spoglądają w stronę diety roślinnej z obawy przed utratą cennego białka zwierzęcego, które przyczynia się m.in. do budowy tkanki mięśniowej. Uważają oni, że dieta ta niekorzystnie wypłynie na ich osiągnięcia w sporcie. Wegańska judoczka, 15-krotna medalistka Mistrzostw Polski, w tym 7-krotnie złota, oraz 11-krotna medalistka Pucharów świata, która jest także dietetyczką z wykształcenia, rozwiewa wątpliwości, tłumacząc, że dieta roślinna jest dobrym, jak i nie lepszym od produktów pochodzenia zwierzęcego źródłem białka. „Różnego rodzaju fasole i soczewice, czy orzechy i nasiona, zawierają 20-25g białka roślinnego/100g produktu, czyli tyle samo co mięso i ryby. Największą ilością białka w świecie roślin charakteryzuje się soja i jej przetwory. Sama soja zawiera 35g białka/100g produktu, z kolei kotlety sojowe mają go aż 50g/100g produktu” – napisała na stronie vegansport.pl.

Aktywistami na rzecz diety roślinnej są jeszcze inni znani sportowcy, tacy jak Arnold Schwarzenegger, jedna z najlepszych tenisistek świata, Martina Navrátilová, wicemistrz olimpijski w kolarstwie i organizator Tour de France, Czesław Lang oraz kulturysta Barny du Plessis, który po przejściu na weganizm powrócił do rywalizacji i zdobył tytuł Mr. Universe w 2014 roku.

Po drugiej stronie mięsnego lustra

Academy of Nutrition and Dietetics, czyli największa amerykańska organizacja specjalistów ds. żywności i żywienia, reprezentująca ponad 100 tysięcy uznanych praktyków (w tym dietetyków i techników żywienia) deklaruje, że wegańska dieta jest bezpieczna i odpowiednia pod względem odżywczym na każdym etapie życia, w tym w okresie ciąży, karmienia i dzieciństwa. Tezę tę potwierdza British Dietetic Association oraz National Health Service. 

Z kolei zdaniem ONZ w rozwiniętych krajach przekracza się dzienną normę spożywania mięsa (100 gram) nawet o dwa i pół raza, co prowadzi do wielu problemów zdrowotnych. Tłuszcz spożywany w nadmiarze wpływana podwyższenie stężenia cholesterolu we krwi, tym samym grozi zmianami miażdżycowymi, a co za tym idzie – zawałem serca i wylewem krwi do mózgu. Za najbardziej niebezpieczne uważa się mięso czerwone, któremu przypisuje się zwiększanie szans na zapadnięcie na choroby układu krążenia, schorzenia metaboliczne i nowotwory (np. jelita grubego). Jedzenie mięsa zwiększa także ryzyko rozwoju choroby Alzheimera i demencji. Nadmiar żelaza odkłada się w mózgu. Naukowcy na łamach „Journal of Alzheimer’s Disease” zauważają, że gromadzi się ono przede wszystkim w hipokampie, czyli tej części mózgu, która odpowiada za pamięć. Mięso potrafi spustoszyć nie tylko nasze ciała, ale i środowisko -hodowla zwierząt przyczynia się do emisji 18 procent gazów cieplarnianych. To więcej niż emitują wszystkie środki transportu. W wyniku produkcji kilograma wołowiny do atmosfery przedostaje się 26,6 kilogramów dwutlenku węgla. Zużywa się przy tym aż 25 kilogramów zbóż i 15 tysięcy litrów wody. Z raportu Greenpeace „Tuczenie problemu” z 2019 roku wynika, że 71 procent ziemi rolnej w UE przeznaczona jest na produkcję paszy i wypasanie zwierząt. Na utrzymanie tychże terenów przeznacza się od 28,5 mld do 32,6 mld euro, co stanowi 18-20% całego rocznego budżetu UE. Niezbędne tereny często pozyskuje się wycinając lasy, a to z kolei przyczynia się do wzrostu produkcji dwutlenku węgla, który wpływa na globalne ocieplenie. Równie niepokojącym skutkiem ubocznym produkcji hodowlanej są odpady zwierzęce, które spływają do ścieków i zatruwają ujęcia wód, lokalne źródła i wody gruntowe. Nie można też zapomnieć, że fosfor i azot zawarty w odpadach zakwasza i wyjaławia ziemię.

„Dieta wegańska jest prawdopodobnie najlepszym sposobem na zmniejszenie wpływu na planetę Ziemię, nie tylko na gazy cieplarniane, ale także na globalne zakwaszenie, eutrofizację, użytkowanie gruntów i wodę” – przekonuje dr Joseph Poore, z Uniwersytetu w Oxfordzie.

Katarzyna RACHWALSKA