Czego politycy nie chcą abyśmy wiedzieli o polityce?


Według Centrum Badania Opinii Społecznej aktywność Polek i Polaków w organizacjach obywatelskich zdecydowanie rośnie. W 2020 roku 51% dorosłych obywateli i obywatelek wyraziło chęć do podejmowania takich działalności. Jednak nadal tylko niecały 1% badanych deklaruje aktywne działanie na rzecz organizacji politycznych.

W działalność organizacji charytatywnych skoncentrowanych na pomaganiu dzieciom angażuje się 15% badanych, a uczestnictwo w inicjatywach na rzecz potrzebujących (określanych jako osoby „stare”, „ubogie”, „bezdomne”, „chore”, „niepełnosprawne”, „ofiary klęsk żywiołowych”, „ofiary wojen” itp.) deklaruje 11,2% osób. Szczególnie w tym kontekście zainteresowanie działaniem w organizacjach politycznych wypada wyjątkowo słabo. Jest to niepokojące przede wszystkim dlatego, że omawiany rodzaj zaangażowania uchodzi za najskuteczniejszy w kontekście wprowadzania systemowych rozwiązań, walczących z niesprawiedliwością społeczną. Walka z ubóstwem, zapobieganie bezdomności czy pomoc społeczna dla osób z niepełnosprawnościami powinny znajdować się na liście wyzwań sprawnie działającego państwa. Niestety w obecnie funkcjonującym systemie, można łatwo przerzucić te obowiązki na obywateli. 

Często pojawiają się empatyczne osoby, które nie pozostają obojętne wobec cierpienia drugiego człowieka i organizują na przykład akcje charytatywne w postaci zbiórki pieniędzy. Oczywiście podobne zrzutki niejednokrotnie kończą się relatywnie dużym sukcesem. Nie należy jednak zapominać, że geneza omawianego problemu tkwi w licznych lukach i błędach systemowych. Ignorowanie tego faktu i koncentrowanie się na działaniach doraźnych, wynikających z niewydolnego działania struktur państwowych, jest niebezpieczne. Rządzący skrzętnie wykorzystują tę sytuację i wmawiają ludziom, że w takim razie problem, z którym zmaga się dane grono obywateli jest rozwiązany. 

Wysokie zaangażowanie w organizacje charytatywne jest w większości przypadków jedynie tymczasowym rozwiązaniem, którego skuteczność porównałabym do samowolnego zasypywania żwirem dziur w asfalcie albo do przeciwdziałania dziurawym drogom za pomocą zbiórek społecznych na terenowe auta dla wszystkich kierowców.

Nie chcę jednak odbierać zasług ludziom, którzy pomagają innym i poświęcają swój cenny czas na działalność charytatywną. Widzę i wspieram te działania, jednak kategorycznie podkreślam, że to nigdy nie wystarczy, ponieważ są kompletnie nieprzyszłościowe i zależne od dobrej woli i empatii osób, do których dany temat dotarł.

Czym zatem są organizacje polityczne, o których mowa? Powyższy raport oparto na deklaracjach osób, które same zdefiniowały w jakiego rodzaju stowarzyszeniach działają i czy można byłoby je określić mianem „organizacji politycznych”, przez to traktowałbym wspomniany 1% bardziej symbolicznie.

W takim razie wytłumaczę sposób w jaki ja definiuję ten termin. „Działanie polityczne” to innymi słowy „działanie systemowe”. Jego celem jest wywalczenie korzyści dla grupy społecznej, reprezentowanej przez dane środowisko. Działania te mogą być oparte na popularyzowaniu określonych postaw obywatelskich i edukacji, a także na prowadzeniu dialogu z przedstawicielami władz, w celu osiągnięcia konkretnych rezultatów. Instytucje tego rodzaju nie organizują jednak charytatywnych zbiórek pieniędzy na ściśle określone cele, takie jak na przykład budowa szpitala.

To rozgraniczenie jest trudne, bo w rzeczywistości nie jest to podział na takie czy inne organizacje, a raczej na działania, których się podejmują. Stowarzyszenie cukrzyków, organizujące zbiórki na insulinę, nie będzie działało politycznie. Jednak jeśli obejmie sobie za cel wprowadzenie większej refundacji używanych przez tę społeczność leków, będą to działania polityczne. Tym bardziej, jeśli drogą do tego będą kampanie społeczne, które mają na celu zdobycie zainteresowania, a potem zaangażowania ludzi w propagowaniu tego pomysłu oraz wspólne wywieranie presji na środowiska polityczne (na przykład, za pomocą zbierania podpisów do petycji).

Polityka to walka o interes każdej i każdego z nas. Dlatego kluczowa jest reprezentacja, której poziom decyduje o dalszym zaangażowaniu ludzi.

Każda grupa społeczna posiada pewne wspólne interesy. Osobom nieheteronormatywnym będzie zależało na uzyskaniu prawa do zawierania związków jednopłciowych, środowiskom pracowniczym na likwidacji umów śmieciowych, a młodzieży na uzyskaniu dostępu do jakościowej edukacji. Najskuteczniejsza demokracja to taka, w której obywatele rozumieją swoje potrzeby jako osoby należące do pewnych grup społecznych i dzięki temu są zaangażowani w politykę, a ich interes jest w niej reprezentowany.

Zaangażowanie polityczne obywateli to element kluczowy do stworzenia i funkcjonowania demokratycznego i sprawiedliwego państwa. Gdy przestajemy traktować politykę jako upominanie się o swoje potrzeby lub ograniczamy swoje zainteresowanie polityką, łatwiej jest nami manipulować. Jednak zamiast tego rządzą nami elity – grupa polityków, którzy wmówili nam, że jest to brudny i nieprzyjemny zawód, odpowiedni dla uprzywilejowanego oraz wąskiego grona osób. Dzięki temu między innymi skutecznie zniechęca się ludzi do aktywnej partycypacji w polityce. Cel jest dość jasny – mniej świadomi politycznie obywatele i obywatelki, którymi łatwiej manipulować.

Nikogo nie zdziwi fakt, że w społeczeństwie, w którym obywatele są odizolowani od środowisk politycznych, nie można odczuć większego przywiązania do kraju. Ludzie nie myślą o nim jak o swoim państwie wskutek braku odczuwania wspólnoty. Większość osób w Polsce swoje zaangażowanie ogranicza do zaznaczenia krzyżyka w wyborach raz na parę lat. Jest to wymarzona sytuacja dla zawodowych polityków, którym łatwiej manipulować wyborcami bez doświadczenia politycznego.

Obawy przed dołączeniem do organizacji politycznej, jakie towarzyszyły mi wcześniej, były głównie skupione wokół przeświadczenia, że jeszcze nie wiem wystarczająco o polityce, aby się za to zabierać. Moja półka przepełniała się najróżniejszymi pozycjami, uczęszczałam na wiele wykładów i szkoleń, ale cały czas czułam, że nie wiem wystarczająco dużo, aby działać.

W końcu zaangażowałam się w czerwcu ubiegłego roku, gdy wspólnie z Partią Razem zorganizowaliśmy w Szczecinie demonstrację antyrasistowską. Był to pierwszy raz kiedy miałam okazję podzielić się moim doświadczeniem i myślami, które towarzyszyły mi przez większość życia. Kolejne miesiące spędziłam bezustannie zajmując się organizacją demonstracji i spotkań edukacyjnych.

Po pewnym czasie aktywnego działania, rozmawiając z osobami, które zaczynały lub planowały zacząć swoją przygodę z organizacjami politycznymi, zauważyłam, że strach przed dołączeniem – motywowany „brakiem wiedzy” – jest dość częsty. Nie spotykałam się z tym jedynie wśród młodzieży, chociaż właśnie w tym gronie było to najczęstszym powodem rezygnacji z podejmowania jakichkolwiek działań. Ta kwestia pojawia się też wśród dorosłych osób zgłaszających się do partii politycznych.

Jednym z moich ulubionych elementów aktywizmu jest właśnie ta nieunikniona edukacja. Była ona jednym z powodów powstania projektu „Wizja Młodych – Szczecin”, który swój początek miał w wakacje 2020 roku. Naszą pierwszą inicjatywą była seria spotkań dyskusyjnych dotyczących ważnych dla młodzieży kwestii, takich jak polska historia, feminizm, prawa pracownicze, prawa osób nieheteronormatywnych czy katastrofa klimatyczna. Przychodziliśmy na te spotkania z własną wiedzą i otwartością do przyjmowania nowych informacji. Jednocześnie promując debatę na te tematy w przestrzeni publicznej i edukując osoby, które gościliśmy. Rozmowy, które miały miejsce dzięki tej inicjatywie pokazały mi, że młodzież nie tylko bardzo tego potrzebuje, ale też chce się angażować. Problem jednak tkwi w braku powszechnej świadomości wśród młodych osób, że właśnie te wartości znajdą angażując się w działania polityczne.

Polityka nie jest branżą do robienia kariery. Jest elementem funkcjonowania w społeczeństwie dążącego do sprawiedliwości. Do polityki nie powinniśmy musieć przychodzić z gotową wizją na cały świat, tylko w celu wywalczenia praw dla naszej grupy. W międzyczasie jest bardzo prawdopodobne, że jeśli będziemy na to otwarci, spotka nas wiele okazji do rozwoju.

Tu oczywiście znowu przychodzi kwestia interesu. Nie trzeba czytać teorii politycznej, aby wiedzieć, w jaki sposób jest się osobą dyskryminowaną w społeczeństwie, reprezentować swoje doświadczenie i domagać się sprawiedliwego traktowania.

Naprawdę wierzę, że niesamowicie oczytany wyborca, nieangażujący się politycznie, nie jest nawet porównywalnie tak istotny dla całego społeczeństwa, jak osoby działające politycznie mającą podstawową wiedzę o polityce, ale rozumieją potrzeby swojej grupy interesów.

Nie chcę was przekonać jedynie do zaangażowania się politycznie, ale do dołączania do organizacji politycznych, które reprezentują wasze poglądy.

Nie znam ani jednego przypadku w całej historii ludzkości, w którym jedna osoba sama wywalczyła zmiany systemowe. Mogłabym za to bardzo długo wymieniać przykłady społeczności, które dzięki mobilizacji i zjednoczeniu wygrały z opresyjnym prawem.

Pomimo tego co twierdzi znany przez nas wszystkich popularny przekaz kultywujący indywidualizm, nic w społeczeństwie nie zdziałamy w pojedynkę. Osiąga się rzeczy, współpracując, organizując się, łącząc siły w grupie wspólnych interesów.

Kooperacja i wspólne działanie są podstawą do zbudowania silnych ruchów społecznych, które umacniają społeczeństwo. Wiele z nas brało udział w protestach, które odbyły się po haniebnym wyroku „Trybunału Konstytucyjnego”, więc pewnie pamiętacie to wspaniałe uczucie przynależności do społeczności o wspólnym interesie. Widok setek tysięcy ludzi, którzy was rozumieli.

Wspaniale by było robić tego więcej. Może na mniejszą skalę, ale w codzienności. Organizować się i to w imię wspólnej potrzeby.

Sara Jawad