SHEIN or SHAME?


Czym jest „fast-fashion”? W jakim stopniu i czy rzeczywiście wpływa
na środowisko? Oraz, czy naprawdę jesteś tak biedny jak wydaje ci się, że jesteś?

W tym artykule opowiem o tym, że masz dużo więcej niż myślisz oraz że każdy wybór, jakiego dokonujesz ma ogromny wpływ nie tylko na twoje życie.

Jakiś czas temu natknęłam się na post, w komentarzach którego toczyła się zagorzała dyskusja o treści podlinkowanego do niego filmu. To właśnie znalezione tam komentarze oraz zawarte w nich pytania posłużą mi jako pewnego rodzaju „przewodnik” po tym artykule. Zaciekawiło mnie to zagadnienie na tyle, że szybko trafiłam na materiał zamieszczony przez kanał Fuck Fashion na platformie YouTube, o odważnym tytule „SHEIN TO NAJGORSZA FIRMA”. Obejrzałam. I co? Z czystym sumieniem mogę powiedzieć, że film zrobił na mnie duże wrażenie, mimo tego, że nigdy nic w omawianym sklepie nie kupiłam. Oczywiście przecież zdawałam sobie sprawę z tego, że przemysł modowy, jak zresztą każdy inny, nie jest tak transparentny i etyczny, jak większość z nas przypuszcza. Dlaczego zatem mnie to ruszyło? Oh boy… no to zacznijmy od początku.

Przede wszystkim warto nakreślić co kryje się pod hasłem „fast-fashion”. Otóż, jak podaje Ciocia Wikipedia: „szybka moda to termin używany do opisania wysoce dochodowego modelu biznesowego, opartego na powielaniu trendów z wybiegów i modnych projektów oraz masowej ich produkcji po niskich kosztach”. Po polsku znaczy to tyle co wzięcie najtańszych dostępnych surowców, taniej siły roboczej, skopiowanie trendów, okraszenie końcowego produktu bardzo niską ceną i w końcu puszczenie gotowego wyrobu w eter. Marka SHEIN jest więc idealnym przykładem sprawnie działającego fast-fashion i doskonale obrazuje model biznesowy pt. „jak zarobić, a się nie narobić”. Szczerze mówiąc, już na tym etapie nie brzmi to kolorowo, ale idźmy dalej.

Tanie tkaniny, jak zapewne każdy z was już się domyślił, nie odznaczają się zbyt wysoką jakością, a ich skład też raczej do najlepszych nie należy. Dodatkowo, patrząc na skalę produkcji gdzie dziennie na stronie sklepu potrafi pojawić się wręcz kilkaset nowych produktów, łatwo wywnioskować o jak ogromnych ilościach materiałów i tkanin jest tutaj mowa. Nie bez powodu termin fast-fashion na samym początku swoją popularność zyskał w środowiskach pro-ekologicznych, ponieważ ilość zużywanych surowców, wody, energii i wytworzonych śmieci idą w parze wraz z tempem, jakim taki rodzaj produkcji się odznacza – odpadów, tak jak nowych ciuszków na SHEIN przybywa bardzo, bardzo szybko. Dodatkowo, każde ubranie jakie przychodzi do nas w paczce jest zapakowane w osobną foliową torebkę. Dołóżmy do tego jeszcze wszelkie procesy obróbki odzieży, takie jak farbowanie tkanin czy utrwalanie wzorów. Jak myślicie, gdzie lądują te wszystkie toksyny i chemikalia wykorzystywane w czasie produkcji? Między innymi w rzekach, oceanach i we wdychanym przez nas wszystkich powietrzu. Gdyby tego było mało, jak podaje Bussiness Insider, dwa lata temu, w 2019 roku, aż 85% wszystkich wyprodukowanych tekstyliów wylądowało na wysypiskach. Liczby są zatrważające, ale czy taki procent produkowanych odpadów robi na nas wrażenie? No skąd, przecież to nie dzieje się na naszym podwórku.

Za sprawą popularnego od wielu miesięcy TikToka, od jakiegoś czasu zalewani jesteśmy haulami zakupowymi, w których główną rolę grają właśnie ubrania zakupione w sklepie z szybką modą. Co widzimy na tych TikTokach? Oprócz roześmianych osób są to oczywiście kilogramy ubrań, a wraz z nimi tony niepotrzebnego plastiku, zmarnowanego papieru i produkty, które zostały wykonane przez kilkuletnie dzieci, gdzieś daleko, daleko w Bangladeszu, w jednej ze szwalni, gdzie jakiekolwiek zasady BHP po prostu nie istnieją. Ale hej, jak to przez kilkuletnie dzieci? Czy ktoś je do tego zmusza? Może nie do końca ktoś, ale w sytuacji kiedy takie dziecko jest jednym z wielu, a czasem nawet jedynym żywicielem rodziny? Wtedy raczej nie pracuje w takiej szwalni dla własnej przyjemności czy z braku lepszego zajęcia.

A bezpieczeństwo w pracy? Wiele fabryk ulega pożarom lub zawaleniu, a w przypadku takich tragedii giną dziesiątki, lub nawet setki ludzi, w tym właśnie wspomniane wcześniej dzieci.

Bardzo zastanawiający jest również fakt (na który zresztą uwagę zwraca również autorka filmu o SHEIN), że jako generacja Z jesteśmy bardzo otwarci, ekologiczni, tolerancyjni i staramy się jak najlepiej zrozumieć otaczający nas świat, jednak kiedy przychodzi moment gdy wszystkie nasze postulaty poddawane są wątpliwości, próbujemy się usprawiedliwiać. Oczywiście nie mam zamiaru tutaj generalizować, chodzi mi o osoby, które decydują się na zakupy we wspomnianym sklepie, usprawiedliwiając się swoim niskim statusem materialnym. Przecież istnieje tyle innych opcji, chociażby sklepy typu second-hand (których, swoją drogą, jestem OGROMNĄ fanką), aplikacje, poprzez które możemy kupić dobrej jakości używane ubrania po niskich cenach, czy outlety, w których dostępne są nowe, sieciówkowe, niesprzedane ubrania, posiadające ceny znacznie niższe niż te sklepowe (warto zaznaczyć, że jeśli te ubrania nie sprzedadzą się w outlecie, to najprawdopodobniej zostaną w następnym etapie po prostu zutylizowane). Kupowanie ubrań z głową nie jest trudne i nie wymaga absolutnie żadnego poświęcenia, a czas, który przeznaczany jest na przeglądanie setek powtarzalnych ubrań w aplikacji można wykorzystać w dużo lepszy, bardziej ekologiczny i etyczny sposób.

W kontekście powtarzalności – no właśnie, jest to kolejny mocny punkt.

W ofercie sklepu, któremu poświęciłam ten artykuł, trudno doszukać się unikalnych i oryginalnych ubrań. Ta sama sprawa dotyczy zresztą większości sieciówek, które inspiracje do swoich kolekcji czerpią z wybiegów, a swoim klientom oferują tańszą i gorszą jakościowo modę, która mieści się w aktualnie obowiązujących trendach. Trudno jest zatem znaleźć coś „swojego” i odkryć własny styl, skoro jedyne co mamy do wyboru to właściwie te same rzeczy, które nosi co druga osoba na ulicy. Czy to, że chcemy ubierać się jak większość jest złe? Oczywiście, że nie. Noś co chcesz i w czym czujesz się najlepiej, jednak osobiście uważam, że taka powtarzalność w ubiorze jest bardzo ograniczająca jeśli chodzi o wyrażanie samego siebie. Pamiętajcie, to wy nosicie ubrania i poprzez to co zakładacie, pokazujecie kim jesteście.

To wy tworzycie stylizacje, nie stylizacja tworzy was.

Na tym etapie chciałabym abyście zrozumieli, że zawsze macie wybór. Każdy z Was posiada wolną wolę i ma prawo decydować o tym,  na co przeznacza własne pieniądze i jaką działalność za ich pomocą wspiera. Celem tego artykułu nie jest jakiekolwiek moralizowanie czy usilna zmiana czyjegokolwiek postępowania. To po prostu fakty, a to co zrobicie ze zdobytą wiedzą zależy tylko i wyłącznie od waszego sumienia.

Serdecznie odsyłam do filmu „SHEIN TO NAJGORSZA FIRMA” na kanale Fucks Fashion na YouTube. Zachęcam również do chociażby chwilowej refleksji, kulturalnej dyskusji i świadomej konsumpcji!

Karolina WINIAREK